rozrzucone kapcie

November 22, 2012 5:00 am

Wracam do domu z apteki. Jest dziesiąta wieczór. Nasz synek mocno przeziębiony. Krople będą dopiero jutro. Sprawdzam sytuację, przytulam, smaruję obtarty nos.

Idę zdjąć buty. W przedpokoju tyle ich w nieładzie. Jeszcze wpis na blog na jutro. Więc nisko się schylam i szukam tematu. Ale on jest tam, w tych butach i jeszcze kapciach, których po kilka sztuk w każdym pokoju.

Bywa, że drobiazgom wypowiadamy regularną wojnę. Ale już kilka lat temu przestałam na temat rozrzuconych kapci robić jakiekolwiek uwagi. Ile razy widzę kapcie Męża w zaskakujących miejscach, myślę, co by ten widok dla mnie znaczył, gdyby stało się jakieś nagłe nieszczęście i Andrzej nigdy by już nie wrócił. I ile wtedy dałabym za to, żeby był i rozkładał te kapcie po całym domu. Znaczyłyby mapę jego wychodzenia w pośpiechu do pracy, wybiegania na chwilę na piłkę czy do sklepu. Milcząca poręka chwilowej tylko nieobecności.

Małgosia

Tags: ,

Categorised in: Małgorzata Rybak