S.O.S.

July 1, 2014 9:25 am

Znalazłem się po raz pierwszy w życiu w strefie, gdzie pojawiają się tornada. Raz w nocy trzeba było się szybko ewakuować do piwnicy. Tornado uderzyło 13 km od nas. Powalone drzewa, zniszczone dachy i samochody. Innym razem kolację trzeba było dokończyć romantycznie w piwnicy. Tym razem tylko alarm. Tornado przeszło górą. Wczoraj pierwszy raz byłem świadkiem burzy, z ktorej może być tornado. Tu nie ma przerwy pomiędzy błyskawicami: one się nie kończą, tylko cały czas niebo rozbłyska. Podobnie grzmoty; blisko godzina nieustającego hałasu. Człowiek robi się mały i pokornieje w obliczu potęgi żywiołu przed którym nie ma ucieczki. “Panie! ratuj, bo giniemy”.

Bywają też takie nawałnice w życiu, gdzie huk i porażające pioruny są głęboko ukryte w naszych sercach, które nie wyobrażają sobie, że to można przeżyć. Utrata kochanego człowieka, doświadczenie zdrady, małżeństwo, które na naszych oczach umiera… A przecież nasz Pan jest przy nas i nie zostawi nas bez pomocy.

Mówimy – jak trwoga, to do Boga. I może czasem ta “trwoga” musi nadejść, żeby doświadczyć nieskończonej opieki Pana Jezusa. Ale też i dlatego śpiewamy suplikacje, żeby nas te żywioły omijały, bo miłość jest uprzedzająca. Pewnie lepiej jest dziękować za opiekę, niż o nią gwałtownie wołać. Tak jak lepiej jest o małżeństwo się troszczyć, niż potem walczyć o jego ocalenie. A przecież zbyt często o nim zapominamy, uważając że się samo dobrze potoczy. Niestety nie. Samo się nie zatroszczy o siebie, ale my możemy. I to się znowu wczoraj jakoś na nowo do świadomości uczestników Programu przebiło. Łagodność, szacunek… Proste kroki, a jak bardzo pomagają.

Z pamięcią o Was zawsze

Ks. Jarosław

Tags: , ,

Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak