„Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi…” (Iz 53, 3)
Osąd. O-sąd. To coś, czego doświadczył Jezus w poranek męki, gdy zaliczony został do grona złoczyńców. Wyrok: kara śmierci! Jeszcze zanim wziął krzyż na swe ramiona, ukrzyżowano Jego serce – słowem.
Jak tragicznie można się pomylić w swym osądzie! Jak łatwo cisnąć niesprawiedliwym oskarżeniem w sam środek czyjegoś serca!
Zdumiewa mnie moc słów. Ten sam język, który może tworzyć rzeczywistość pełną miłości i pokoju, może też posłużyć za narzędzie zniszczeń i zadawania ciosów; wydawania krzywdzących i nierzetelnych o-sądów.
Więc już rozumiem, dlaczego Jezus tak często przestrzegał: „Nie sądźcie…” Bo tak łatwo jest nam dać się ponieść emocjom i przyjąć za całą prawdę – tylko zewnętrzne pozory lub zniekształcony własną interpretacją cień spraw.
Jak ważne jest dla mnie, w kontekście pierwszej stacji drogi krzyżowej, ćwiczenie obrony współmałżonka przed oskarżeniami w sobie samym!*
Stając się coraz bardziej wolna od oskarżeń innych ludzi we własnym sercu, łatwiej mi nie dołączać do grona oskarżycieli, gdy mimowolnie staję się uczestnikiem czyjejś „rozprawy sądowej”.
Basia
*To jedno z ćwiczeń Programu „Ja+Ty=My”
Categorised in: Basia