Ścieżki biegowe

April 14, 2015 10:47 am

Doświadczeni mówią, że łatwiej jest odzyskać formę, niż ją wypracować. Trzymam się tego dzielnie, wróciwszy do treningów po przeszło rocznej przerwie. Trening do maratonu jest długi i choć sprawia dużo radości, trzeba jednak swoje każdego tygodnia wybiegać. Jeśli się jest co tydzień w innym miejscu, a brakuje wyznaczonego terminu startu, zdecydowanie trudniej jest się zabrać do biegania.

Tym razem udało się wcisnąć maraton w upakowany po brzegi kalendarz (maratony są zwykle w weekendy, a te z kolei są idealnym terminem na Programy). Jedyna wolna sobota zbiega się akurat z biegiem, w którym już dwa razy startowałem i który zyskał sobie tajemniczą nazwę znaną tylko wybranym: „maraton Borka Young”.

Normalne przygotowanie do maratonu zajmuje 27 tygodni, ale ponieważ to nie jest mój pierwszy taki bieg, lecz szósty, powinno wystarczyć 20 tygodni, które zostało do 5 września. Na koniec maja będzie okazja jeszcze wystartować w biegu na 20 km, co dodatkowo mobilizuje.

Pod względem tras biegowych Amerykanie biją nas na głowę. Na przykład miejsce, gdzie zacząłem treningi: malutkie osiedle domków pod Omaha (w skali USA, więc nie takie całkiem malutkie) ma swoją własną trasę opasującą wszystkie domy – pętla 3 km. Bezpieczna, szeroka, równa i choć betonowa, to dobrze się po niej biegnie.

Moja podstawowa w tych dniach trasa przebiega wzdłuż potoku i wiedzie aż do rzeki Missouri – 30 km. A to tylko w stronę rzeki, bo jeszcze można pobiec w stronę przeciwną.

Biegniesz sobie spokojnie, mijasz innych biegaczy, czasem przejedzie rowerzysta, a przed tobą pięknie wijąca się trasa wśród pól, placów zabaw, niedaleko domów mieszkalnych, ale bezpiecznie odgrodzona. Biegam spokojnie, kontrolując mocniej swój sposób poruszania się i oddychania. Teraz pierwszeństwo ma wypracowywanie dobrej techniki biegowej. Potem przyjdzie czas na pracę nad wytrzymałością, siłą biegową i prędkością. Jest coś niezwykle kojącego w spokojnym biegu na kilka kilometrów – jest czas na relaks i refleksję, pozostawienie wszystkiego za sobą, nabranie dystansu, przewietrzenie płuc, dotlenienie organizmu (mózgu!!!) i doładowanie poziomu optymizmu. Postawiony duży cel, porozbijany na mniejsze i całkiem drobne, już nie przeraża swoim dystansem, bo przecież 42 km pobiegnie się tylko raz, a w tym czasie uzbiera się tego przeszło 10 razy tyle. Podobnie i w życiu – każdego dnia mamy okazję do ćwiczenia się w różnych malutkich sprawnościach, które razem z nami rosną i stają się potem wielkimi. Opanowanie ich od razu jest prawie niemożliwe – jak przebiegnięcie maratonu bez żadnego treningu – ale po tygodniach i miesiącach pracy przynosi dużo radości i staje się całkiem realne do zrealizowania.

Załączam troszkę zdjęć z trasy, żeby sprowokować Was do ruszenia się z domu. Każde miasto ma swoje miejsca, gdzie można się ruszyć. Trzeba tylko chcieć. 🙂

Do zobaczenia na biegowych trasach. I we wrześniu w Świnoujściu.

Zawsze z pamięcią o Was

Fr. Jay

Mam nadzieję, że Borek Young pobiegnie z nami. W końcu to maraton jego imienia.

 

IMG_4780

IMG_4778

IMG_4782

IMG_4781

Tags: ,

Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak