siebie samego

August 23, 2013 5:00 am

“Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” Mt 29,39

Jak siebie samego. Jak często dla “siebie samego” nie mam żadnej życzliwości. I jak często “ja sam” ginę pod gradem własnych oskarżeń, wymagań ponad siły, bezdusznego perfekcjonizmu, niszczących przyzwyczajeń, a na koniec zniechęcenia. I właśnie tę wersję “miłości”, którą mam dla siebie, okazuję innym. Oskarżającą, wymagającą, oceniającą względem mety ideału, nieszanującą możliwości psychofizycznych drugiego. Lub podcinającą skrzydła, co jest miarą własnego zniechęcenia.

Wtedy w dialogu pojawi się zarzut, że drugi nie jest “jakiś”, albo że ma być “jakiś”, że “zawsze”, “nigdy” lub “wcale”. “Wcale mnie nie kochasz”. Gdy nie umiem zatroszczyć się o swoje potrzeby, ani nawet ich nazwać, nie potrafię też o nic poprosić. Dlaczego by nie zacząć od: “potrzebuję czasem usłyszeć…”, “będę się czuć spokojniejsza, gdy zaplanujemy najbliższe dni”, “zależy mi na …”, “chciałabym skończyć jeszcze jeden akapit, bo męczę się nad tym od rana”. Nawet dzieci będą umiały tak wyrażonej potrzebie stworzyć warunki realizacji – i będą dumne, gdy usłyszą “dziękuję.”

Bo przecież Pan Bóg nie przestaje nastawać, byśmy uznawali się za wartych miłości i szacunku. Nawet jeśli inni tej prawdy o nas czasem nie rozpoznają. W imię tej prawdy Jego Syn oddał życie, by pokazać, że nasze dobro miało właśnie tę cenę. W swoim wybraniu nas na Jego ukochane dzieci – nie uczynił żadnego wyjątku.

I chce, by i w Twoich oczach odbijała się Jego miłość, gdy w nie zagląda.

M

Tags: , ,

Categorised in: Małgorzata Rybak