“Każdy człowiek winien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu” (Jk 1, 19)
Nie wiem, jak u Was, ale u nas ferie zimowe, bo dzieci w wieku już szkolnym. Zanim wyjedziemy w piątek czy sobotę – pełna chata. Znaczy ja plus dzieci. Moje obowiązki zawodowe i związane z nimi napięcie – do upchnięcia gdzieś w pomiędzy czas wspólny.
Możliwość rewizji charakterystycznych rozmów: “Mamo, chciałem zrobić taki wynalazek…” – “Gdzie masz, synu, kapcie?”. Albo córka: “Ty mnie nie rozumiesz, Mamo, ja już wchodzę w wiek nastoletni!” – “Rozumiem, ale co zjesz na kolację?”
Słuchanie. Jedno: usłyszeć w ogóle treść, zamiast ucieczki do przytakującego “aha”, bo właściwie niewiele udało mi się usłyszeć. Drugie: wychwycić emocję, dostrzec pozawerbalne znaki: może drgnięcie ręki, może ogólne poruszenie, może spuszczony wzrok. Trzecie: powstrzymać chęć jakiejś szybkiej riposty, rady, złotej myśli, co zamknie sprawę. Czwarte: zamiast trzeciego – zadać pytanie. Żeby usłyszeć coś jeszcze.
Nikt nie uwierzy, że jest ważny, jeśli nie zostanie wysłuchany. Potraktowany przemówieniem. Co gorsza – gniewem. Co przypomina mi kampanię jednej Fundacji*:
Dobrego nasłuchu,
M
* “Rodzice Przyszłości”
Categorised in: Małgorzata Rybak