Pewien ksiądz opowiadał kiedyś o swojej posłudze w szpitalu i o rozmowie z człowiekiem, który bardzo ciężko chorował, lecz zwlekał z przyjęciem sakramentów. Gdy dowiedział się, że nie ma dla niego już po ludzku żadnej nadziei na wyzdrowienie, i popadł w jeszcze większe zgorzknienie i gniew, ów kapłan powiedział mu jedynie: “no to szykuj się pan”. Pan się najpierw okropnie obraził. Potem pojednał się z Bogiem i odchodził spokojny.
A ja sobie dzisiaj myślę i o swoim szykowaniu się. Właściwie to już otwarcie oczu rano jest pewnym wyrazem gotowości – podobnie jak pójście spać. Dobrze, że to On przychodzi po mnie – już teraz – żeby mnie w tamtą stronę prowadzić. Dać mi tego światła, którego TAM takie mnóstwo, żebym nosiła je za pazuchą i podawała dalej, by i inni mogli się przy nim razem ze mną ogrzać. No i jest ze mną co dzień, by lepić we mnie serce zdolne do miłości – żebym TU była bliżej TAM, a potem kiedyś TAM poczuła się jak u siebie w domu.
Przeprowadzi mnie kiedyś TAM. Do tych, których wspominamy dzisiaj. Niektórzy z nich jeszcze czekają na pełnię swojego TAM, a pomóc im szybciej się TAM dostać może nasza miłość i modlitwa. Nasza prawdziwa ostatnia posługa – nie ujmując niczego zniczowi, który przecież też jest wyrazem miłości.
No to szykujmy się.
M
Categorised in: Małgorzata Rybak