Choć trzeba pewnie ten tytuł doprecyzować, bo O. Antonello pomagał rodzinom spotkać się z Miłością Miłosierną. W sobotę spotkanie dla „naszych” rodzin (z Ognisk Świetej Rodziny), które licznie przybyły z różnych stron Polski, a w niedzielę spotkanie otwarte dla wszystkich chętnych.
Chciałbym móc opowiedzieć trochę bardziej szczegółowo o tym, o czym mówił ojciec, ale ponieważ było to spotkanie dla rodzin, więc dla nas, księży, wyznaczona została inna rola – spowiedników. I jak zwykle rodziny zrobiły wszystko, żebyśmy nie musieli narzekać na brak zajęcia. 🙂 Na szczęście jest zapis elektroniczny z tego spotkania i będzie szansa przeżyć to jeszcze raz.
Co było dla mnie najważniejsze? Pomijam same treści, bo o nich niewiele mogę powiedzieć. Najważniejsze dla mnie było to, że przybyły całe rodziny i dzieci nikomu nie przeszkadzały. Były sobą. Szybko się zorganizowały w swoich własnych grupach wiekowych: były więc dzieci raczkujące, które zwiedzały odważnie świat; chodzące, dla których wyzwaniem było pokonanie schodów na scenę, więc co chwilę któreś z nich przymierzało się do roli gwiazdy spotkania. Dzieci biegające organizowały wyścigi w każdym możliwym miejscu niezajętym przez dorosłych (najczęściej za sceną i obok niej). Wreszcie byli także, wyczynowcy oblegający drabinki usytuowane przy ścianach.
Jak to zwykle bywa na takich spotkaniach całych rodzin, wszystkie dzieci były nasze, więc każde z nich było “zaopiekowane”.
Podobno rodziny już się umawiają na Stadion Narodowy. Wyobrażam sobie, co się tam będzie działo.
Ks. Jarosław
6 grudnia – transmisja rekolekcji z o. Antonello Cadeddu
December 5, 2015 9:26 pm
Zapraszamy do oglądania transmisji na żywo rekolekcji organizowanych w Łomiankach przez Instytut Świętej Rodziny i prowadzonych przez o. Antonello Caddedu ze Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w dniu 6 grudnia 2015 od godz. 9:00:
https://www.youtube.com/watch?v=4jq9qwRaSHY
miłość ratuje
December 5, 2015 5:00 am
Może tak się dzieje z wiekiem, z jakimś życiowym doświadczeniem, że człowiek decyduje, by mimo całej pracy nad sobą, nie podejmować na Adwent postanowienia wyrugowania jakiejś wady. To jakiś kompletny idealizm, wierzyć, że w dwadzieścia kilka dni uporamy się z czymś, na co pracowało ileś dekad. I takie postanowienie nadal zwraca wzrok na siebie samego, najczęściej w przeżyciu porażki, że nie wychodzi, że jest się słabym, do bani itd.
Chodzi mi po głowie, że “miłość zakrywa wiele grzechów” (1P 4, 8). I myślę, że w naszym życiu rodzinnym, w które każdy z nas wnosi swoje piękno i swoje trudne dla innych strony, lepiej skupić się na szalonym pomnażaniu miłości i przebaczenia. Zwłaszcza, gdy wszystko się sypie, wszystko nie tak, wszystko miało być inaczej.
Wtedy nie, nie załamujemy się; wtedy miłości i przebaczenia tym więcej, garściami, ekspresowo.
M
Roraty
December 4, 2015 5:15 am
Rorate caeli desuper et nubes pluant iustum
Spuśćcie rosę niebiosa i obłoki niech wylejąsprawiedliwego
To właśnie od tych słów łacińskiej antyfony na wejście pochodzi nasza polska nazwa rorat. Chorał gregoriański przypisał tej antyfonie tęskną melodię, wznoszącą się, a potem opadającą… Moje pierwsze wspomnienie z adwentu właśnie z nią jest związane. Ks. Jan Twardowski na potrzeby mszy dla dzieci odprawianych w niedziele adwentu do chorałowej melodii napisał nowy, polski tekst: “Niedługo już przyjdzie Jezus z choinką, tak śpiewa chłopiec z dziewczynką”. Dość swobodna to parafraza, ale moim zadniem dobrze oddająca nastrój adwentowej tęsknoty i oczekiwania. Pamiętam moje zdziwienie i duże zaskoczenie, gdy usłyszałem znaną mi melodię z łacińskim tekstem śpiewaną podczas rorat. Byłem bardzo rozczarowany. A teraz – czasem zaszkli się w oku łza wzruszenia…
I drugie skojarzenie – nieporównywalnie młodsze. To wspólne śniadanie po roratach. Z natury swojej dość szybkie i skromne, ale bardzo miłe. Ci sami ludzie, młodzież, dzieci, księża, którzy uczestniczyli we mszy świętej – teraz rozmawiają, uśmiechają się, tworzą wspólnotę. Nie tylko mówią, ale rzeczywiście radośnie oczekują na Boże Narodzenie. Taki powrót do pierwotnego chrześcijaństwa – nie tylko dlatego, że bardzo często te swego rodzaju agapy są w dolnym kościele – skojarzenie z katakumbami jest oczywiste 😉
I już ostatnie, trzecie skojarzenie – to adwentowi święci: Matka Boża, św. Jan Chrzciciel, św. Barbara i oczywiście św. Mikołaj 🙂
Andrzej O.
gdy adwentowy wieczór nadchodzi…
December 3, 2015 5:00 am
Adwentowe wieczory są w naszej rodzinie szczególne. Wszyscy bardzo je lubimy. Gdy na zewnątrz ciemno i zimno, nasz salon jest pełen łagodnego światła świec. Dzieci pilnują rytuałów – najpierw zapalają świece, potem modlimy się wspólnym graniem i śpiewaniem (opracowaliśmy sobie specjalny rodzinny śpiewnik adwentowy). Trudno zakończyć tę część, gdyż nasz mały Michaś po każdej pieśni woła „jeszcze!!” 🙂 Potem pacierz lub inna forma modlitwy. Po modlitwie czas na czekoladkę z adwentowego kalendarza i w związku z tym – na rachunek sumienia. W tym roku wprowadziliśmy bowiem małe obostrzenie i dostają ją ci, którym udało się przeżyć dzień w zgodzie z rodzeństwem (od co niektórych z naszej piątki wymaga to niemałego wysiłku 🙂 ). Obrazek znajdujący się na pudełku nad czekoladką dzieci ofiarują Św. Rodzinie i wkładają do specjalnego pojemnika – jako wyraz ich zwycięstwa nad własną słabością. Wspólny wieczór kończy zazwyczaj czytanie adwentowych opowieści. Cieszymy się bardzo tym wspólnym czasem prostego bycia razem.
Basia
moje małe światełko
December 2, 2015 5:00 am
“Nie gaś, niech świeci”, proszę męża często, gdy po domu gasi zapalone przeze mnie lampki. Lubię, gdy się palą w różnych miejscach. A już szczególnie lubię te przy stopniach schodów, które zaświecają się same w nocy. Absolwenci JA+TY=MY pewnie trafnie zakwalifikują mnie do odpowiedniej grupy według podziału na dominujący zmysł, ale chodzi też o coś innego: o to ciepło i poczucie bezpieczeństwa, które daje światło.
Cieszę się z tego płomyka w lampionie niesionym przez naszego syna, gdy jednak udaje się nam dotrzeć na roraty, które tak pięknie wczoraj wspominał ks. Jarosław. Cieszę się z tego przystanku. Myślę potem wieczorem, że tym światełkiem, które rozjaśni każdą trudność, jest świadomość, że jest się kochanym. Miłością, na którą nie tylko nie trzeba, ale i nie da się zasłużyć. Żywą i pełną akceptacji. Ona ma moc otwierać serce dla innych.
I wzrusza mnie troska Pana Jezusa w dzisiejszych czytaniach: “Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Jakież drobiazgi on widzi. Jakiż realizm i jak bardzo praktyczny ogląd życia. Tak samo patrzy na nasze rodziny: na odrabianie lekcji, gotowanie, zapomniane sprawdziany, katary, szpitale, klejone z determinacją, choć spóźnione, kalendarze adwentowe. I zapala nam światło w naszych domach – by było cieplej, raźniej, bezpiecznie.
M
Pierwsze roraty w tym roku
December 1, 2015 10:10 pm
Rzadko odprawiam Mszę św. w kościele parafialnym. Zwykle jest w jednej z naszych kaplic, dla naszej Wspólnoty, czasem dla naszych instytutowych studentów. Wszystko u nas jest spokojne świadomością misterium, powagą tego, co się będzie działo na Ołtarzu i bardzo dorosłe w przeżywaniu. Dziś byłem świadkiem po raz pierwszy od wielu, wielu lat parafialnych rorat pełnych lampionów, dzieci, rozgardiaszu i emocji, przy zarówno wchodzeniu do tonącego w ciemnościach kościoła, jak i w kolejce po słodycze w zakrystii po Mszy św. dla wszystkich dzieci z lampionami (ale też i dla tych bez lampionów – bo prawdziwa miłość jest, jak wiadomo, bezwarunkowa oczywiście 🙂 ).
Nie trzeba było nawet specjalnie się starać, żeby przypomnieć sobie moje własne dziecięce ranne wstawanie, długą drogę do kościoła w zimne poranki, bardzo często w śniegu, z zapalonym, wykonanym domowym sposobem lampionem, który – nieostrożnie niesiony – mógł zgasnąć. I te emocje związane z losowaniem figurki Matki Bożej dla wylosowanego serduszka z zapisanym dobrym uczynkiem (osobno w kategorii chłopcy i dziewczynki). Na jeden dzień i noc. I ten dzień szczególny i wyjątkowy, kiedy wylosowano moje serduszko. I Jej wizyta u nas w domu. Wieczorny pacierz przy figurce i wyprawa rano z Nią, żeby mogła trafić do czyjegoś domu w kolejny dzień.
Dobrze było to wszystko sobie przypomnieć i zaprosić Ją na nowo, choć już nie w figurce, i nie na jeden dzień i noc, ale na nowo i do serca. I na zawsze.
Ks. Jarosław
kalendarz adwentowy
November 30, 2015 5:00 am
Oczywiście, że żałuję, iż nie wpadłam na to dawno, dawno temu. Albo przynajmniej trzy tygodnie temu. Mimo iż wydaje mi się, że żyjemy z myślą do przodu. A jednak nie. Gdybym odkryła ze trzy tygodnie temu, że kalendarz adwentowy można zrobić z lampionów wykonanych z pięknie udekorowanych słoiczków po “gerberach”, nie wyrzuciłabym ani jednego. Podobnie z zachowaniem rolek po papierze toaletowym, z których można złożyć fantastyczny adwentowy domek .
Niestety wszystko odbywa się późno, ale zainspirowała mnie lista pomysłów znalezionych TU (pewnie ktoś, kto lubi szukać w sieci, znajdzie wiele, wiele więcej). Zamiast tradycyjnych czekoladek, czekanie na Święta dzień po dniu może mieć absolutnie unikalny i w pełni zindywidualizowany charakter, który opowie o tym, jak chcemy to robić w naszej rodzinie. Poszczególne przegródki kalendarza mogą pomieścić wszystko: prośby na dziś (np. “wyrzuć śmieci i zostaw niewidzialną rękę”), zwinięte w rulon urywki na wieczorną wspólną modlitwę rodziny, a przecież mogłyby to także być wskazówki do gry terenowej z zadaniami, zagadkami i wyrazami troski o bliźnich, gdzie na końcu znajdujemy żłóbek, a w Nim Pana Jezusa.
Mimo opóźnienia, które wydaje się rozciągać na wszystkie sfery życia, dziś rano zamierzam udać się z najmłodszym brzdącem do sklepu z artykułami papierniczymi, by stworzyć dla nas taki kalendarz. Mogę uzupełniać go pomysłami dzień po dniu. Ważne, by miał duże przegródki. Zrobić możemy go razem z dziećmi, frajda będzie tym większa.
Podzielicie się z nami Waszymi pomysłami? 🙂
M
Adwent
November 29, 2015 1:04 pm
Nowy początek. Nowe rozpoczęcie kolejnego roku życia, ale nie w wymiarze indywidualnym – jak moja rocznica urodzin – tylko wspólnotowym: żebyśmy rośli w latach i w mądrości nie dla siebie, ale dla innych.
Adwent to czas nowego rodzenia się wspólnoty Kościoła, ludzi współodpowiedzialnych za rozwój siebie. Bo nie chodzi o to, żebyśmy podjęli nowe, wielkie dzieła, tylko żebyśmy zmienili nasz Kościół w jeszcze piękniejszy poprzez zmianę samych siebie. Cokolwiek we mnie się zmieni na lepsze, zmieni oblicze Kościoła i świata.
Adwent to szansa, żeby wrócić do ostatniego niezakończonego zadania domowego po Programie JA+TY=MY, by podjąć je na nowo z miłości do mojej żony/mojego męża.
Adwent to przygotowanie swojego serca do narodzin Pana Jezusa, który przychodzi w rodzinie. I przyszedł tam na trzydzieści lat swojego życia, żebyśmy w naszych rodzinach ucieszyli się Jego obecnością i pozwolili Jemu zmieniać nasze życie według Jego serca.
Adwent to czas szczególnej bliskości z Maryją i Józefem, pierwszymi oczekującymi, pierwszymi ludźmi Adwentu, tak jak Izajasz i św. Jan Chrzciciel. I choć ci ostatni są oficjalnymi patronami tego czasu, to wcale nie przeszkadza, żeby to grono jeszcze trochę „urodzinnić”. O co zresztą bardzo apelował św. Jan Paweł II: żeby Kościół stawał się coraz bardziej rodzinny.
Z życzeniem najwspanialszego Adwentu
dla naszych Czytelniczek i Czytelników
Ks. Jarosław
Ostatni dzień wielkiego oczekiwania
December 24, 2014 5:00 am
… najbardziej pokazuje istotę Adwentu. Wszystko przygotowane (no, prawie), choinka przystrojona, stół przygotowany, wszystkie potrawy gotowe, a prezenty na miejscu. W tym wszystkim jeszcze trzeba było znaleźć czas na przygotowanie siebie (ze Spowiedzią włącznie i fryzurą oczywiście). Wszystko przygotowane… na przyjście Dzieciątka. To dla Niego to wszystko.
Cały trud przygotowania Świąt – ogromna logistyka od strony kuchni po wyzwanie zdobycia spersonalizowanych prezentów – pokazuje w mikroskali ogrom przygotowania misterium zbawienia. „Misterium“, bo Boży plan nam się stopniowo objawia w całej historii świata i „zbawienia; bo to o to chodzi – o nasze życie wieczne w Bogu i z Nim.
Nasz świąteczny wygląd i nasze świętowanie, nasza radość – są tylko przedsmakiem radości Nieba. Ono dzisiaj także ma swoje święto: Bóg się rodzi. Całe Niebo staje w zachwycie, a Aniołowie poniosą tę wieść dalej.
Dziś przy naszych stołach pojawi się jedno nakrycie więcej. Dla niespodziewanego gościa/Gościa. Bóg przychodzi do każdego z nas, nawet najbardziej odległego. Pokonał taką odległość, że już bliżej się być nie da. Zamieszkał pośród nas.
Chciałbym dzisiaj podzielić się z Tobą opłatkiem i podziękować za to, że mogliśmy się spotkać i podzielić się swoim spotkaniem z Nim, Zbawicielem świata. To dzięki temu, że przyszedł i że został z nami, jesteśmy tym, kim jesteśmy. Niech Wasz dom będzie zawsze miejscem, gdzie każdy jest “u siebie”. Radosnego świętowania.