I ty możesz wejść na ścieżkę

July 26, 2012 11:58 pm

Ktoś mądry zauważył, że maratony są straszne, za daleko i za długo, ale … nie ma nic lepszego niż trening do maratonu. I tu pojawia się zasadnicza różnica. Przestań biegać… zacznij trenować. Jeśli już coś robić, to robić to z głową. Trening uczy systematyczności, wytrwałości, odpowiedzialności; docenia nie tylko wysiłek, ale i odpoczynek, który jest także częścią treningu. Podjęcie takiego wyzwania, jakim jest trening do maratonu – to dobra okazja do pracy nad sobą.

Jak wiele osób, które tu spotkałem, startowało w maratonie, półmaratonie czy choćby w biegu na 10 K, jak dużo osób można spotkać na trasach biegowych czy rowerowych, w różnym wieku i stanie zaawansowania, małżeńskie pary i rodziców z dziećmi.

Ale też można im pozazdrościć wspaniałych tras biegowych/rowerowych. Przy osiedlach czy wzdłuż potoku, równolegle do dróg pomiędzy miastami (w rozsądnej odległości oczywiście) można spotkać drogi tylko dla biegaczy/rowerzystów. Ruch motorowy zakazany, trasy świetnie oznakowane, informacje o przeszkodach, itp. Mnie się ta ostatnia szczególnie podobała. Biegnie starym torem kolejowym, więc jest idealnie prosta, równiutka, ze świetną nawierzchnią, oznakowana – i ciągnie się kilometrami. Mnie się udało sprawdzić tylko 15 km tej trasy i końca jej nie było widać. Może więc i to trochę mniej dziwi, że gdy się ma takie wspaniałe warunki, aż się chce coś ze sobą porobić.

Chyba, że się trenuje do maratonu. Wtedy już nieważna jakie warunki, ważne, że wczoraj był dzień odpoczynku a dziś jest czas na … trening.

Fr Jay

Miasto z biegu

July 11, 2012 11:19 am

Po krótkiej nocy, choć wystarczającej, wstałem przed 6 rano, żeby obejrzeć sobie miasto, zanim zaczną się nasze zajęcia.

Salt Lake City – nazwane od jeziora Great Salt Lake, często zwane w skrócie Lake City albo SLC – ma niecałe 200.000 mieszkańców i jest stolicą stanu Utah. Zostało założone w 1847 roku przez Mormonów, członków Kościoła Jezusa Świętych w Dniach Ostatnich, którzy stanowią większość mieszkańców Utah.

Zwiedzanie połączyłem z tzw. wycieczką biegową, bo wtedy szybciej się zwiedza.

SLC ma szerokie ulice i raczej jednopiętrowe domy. Tylko hotele i nieliczne budynki wyrastają ponad resztę zabudowy. Najbardziej okazała część miasta związana jest z Mormonami i ich okazałą świątynią, którą budowano przez 40 lat.

Biegnąc dalej pod górę (SLC leży na wysokości 1200 m n.p.m.), dobiegłem do Utah State Capitol, miejsca urzędowania Gubernatora Stanu Utah, która bardzo przypomina White House. Z powodu wczesnej pory nie wpadłem na herbatę. 😉

Po drodze spotkałem wielu biegających. Z jednym pobiegliśmy zwiedzać jeszcze bardzo ładny szlak biegowy w górę potoku. Dostaliśmy w kość, ale było warto.

Do jutra.

Fr. Jay

Salt Lake City, 10.07.2012,18:20 US Mountain Daylight Time

Przestań biegać… zacznij trenować

June 9, 2012 7:00 am

To motto znalazłem na książce Jerzego Skarżyńskiego na temat maratonów i ultramaratonów. Kiedy bowiem chcesz się zmierzyć z tak poważnym odcinkiem, jakim jest maraton, czyli 42.195 km czystego biegu, to nie da się do tego podejść jak do porannej przebieżki dla podtrzymania kondycji.

Trening do maratonu wymaga od początkującego biegacza ok. 27 tygodni treningów. W “magicznej” formule 3 x 30 x 130, czyli 3 razy w tygodniu, min. 30 min z tętnem 130.

Brzmi bardzo spokojnie, mamy dużo czasu, zaczynamy od marszów, dodając potem marszobiegi, by wreszcie po raz pierwszy przebiec 30 min non stop. Ale gdy się zapiszesz na bieg maratoński, wpłacisz należne opłaty i dostaniesz numer startowy, to już robi się gorąco. Bo wtedy opuszczenie treningu – to nie zwykłe zrezygnowanie z przebieżki, tylko strata na kondycji, którą rozliczy maraton. A on rozliczy cię z każdego dnia. Wierzcie mi.

Jak bardzo się cieszyłem, kiedy po przysłowiowej “ścianie” na jakimś 30-31 km już wiedziałem, ze jestem w stanie ukończyć bieg. Jak byłem wtedy szczęśliwy! Zwłaszcza z tych treningów, na których pot lał się ze mnie strumieniami, albo kiedy w czasie wspólnej pielgrzymki z moimi Braćmi w kapłaństwie z okazji XXV-lecia kapłaństwa byliśmy w Ziemi Świętej i oni szykowali się do kolacji, a ja wyruszałem na trening. Jak cieszyłem się z tego, ze pokonałem tyle razy mój “opiekuńczy” wewnętrzny głos – dziś sobie odpuść, pada, jest zimno, jutro pobiegniesz więcej. NIE! Dziś masz zrobić to, co jest na dziś. A wiesz, co masz robić, bo nie biegasz, tylko trenujesz.

I Twojej satysfakcji na mecie nic Ci nie odbierze, bo nie ścigałeś się z ludźmi, tylko wygrałeś ze swoją słabością.

“W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” (1 Tym 4, 8). Co z Twoją drogą do Nieba? Biegniesz, czy trenujesz?

X Jarosław