choć tak głęboko ukryte pod postacią chleba, otaczamy największą troską i dziś oddajemy mu cześć zapraszając do odwiedzenia naszych ulic. Wyciągamy najpiękniejsze monstrancje, chorągwie, poduszki, feretrony, sypiemy Mu kwiaty…
I pamiętamy, że wszędzie tam, gdzie On się pojawiał, ludzie dostępowali uzdrowienia, sycił ich głód, głosił im Dobrą Nowinę o nich samych, o Miłości Ojca do każdego z nas, o naszej wspaniałej przyszłości, o miejscu w Niebie, które dla nas przygotował.
W czasie procesji lubię patrzeć na rodziny, zwłaszcza przez pryzmat niesionej monstrancji. Tak jak nie da się patrzeć prosto w słońce bez użycia jakiegoś szkiełka, które jest kolorowym filtrem, tak też trzeba patrzeć na małżeństwo i rodzinę przez pryzmat Eucharystii, w której ono dopiero ukazuje całą swoją godność, czystość, swój potencjał, swoją misję i to ciepło ludzkiej miłości, która potrafi ogarnąć sobą wszystkie przejawy życia (od zmiany pieluchy – po czułe, pełne oddania spojrzenie w oczy współmałżonka).
Choć w różnych miejscach pójdziemy za NIM, ON będzie wszędzie ten sam. Wczoraj i dziś, ten sam na wieki.
z pamięcią o Was
ks. Jarosław