Boski Andy

June 29, 2013 5:00 am

Andrzej, zwany potocznie Boskim Andym z uwagi na swe przymioty, to osoba, której nie widać na tym blogu, mimo że bez jego pomocy trudno byłoby go współtworzyć. Poznaliśmy się 26 lat temu, a pobraliśmy się równo lat temu 11, 29 czerwca – i stąd ten dzisiejszy wpis.

Gdy Andrzej dołączył do nas w piątej klasie podstawówki, szybko staliśmy się jak Kevin i Winnie z “Cudownych lat”. Tyle rozmów, rozwiązywanych wspólnie zadań z matematyki, filozoficznych problemów, wymiany listów z wakacji i nie tylko. Tak bezinteresownej nastoletniej przyjaźni życzyłabym naszej córce i wszystkim młodym ludziom. Jak bardzo poszerza ona horyzonty.

Po rożnych liceach i różnych osobistych ścieżkach spotkaliśmy się na weselu kolegi. I poczuliśmy się ze sobą “jak w domu”. Dlatego za dwa lata zaplanowaliśmy nasz własny ślub. 😉 Trochę zajęło, zanim zrozumiałam, że mężczyzna funkcjonuje inaczej niż kobieta, że trzeba się mierzyć z bagażem wniesionych w małżeństwo zranień, że troską trzeba otaczać to, co jest, a nie ideały i wizje, że szacunek jest fundamentem. Ile jeszcze potrwa wyrobienie nawyków, które dogonią to, co się już trochę “wie”? Pomaga w tym dojrzewaniu Fundacja, której bloga z łaski Bożej współtworzę, Programy, spotkania, rekolekcje – które dziś zaczynają się dla nas w Wisełce.

Może i Wam uda się dzisiaj przejrzeć stare zdjęcia i ucieszyć się przebytą już drogą. 🙂

M

Illinois Team po Programie: Audrey

April 30, 2013 4:08 pm

Udział w Programie wraz z ks. Jarkiem i innymi parami był dla mnie prawdziwym błogosławieństwem! Był to już nasz trzeci Program i po raz kolejny kończymy go z wrażeniem, że jest to dzieło Boże, w którym ks. Jarek jest jakże wspaniałym i posłusznym narzędziem.

Mamy udział w jego radości, łasce i oddaniu, które przyświeca jego posłudze duszpasterskiej względem par. W czasie Programu małżonkowie mają możliwość uświadomić sobie przeszkody na drodze rozwoju ich związku. Ten proces najpierw wyzwala ból, ale kiedy zranienia oddajemy Panu Bogu, w ich miejscu pojawia się miłość.

Było to także i moim doświadczeniem w czasie pierwszej edycji Programu  w którym wzięłam udział z moim mężem, Bradem, a potem w każdym kolejnym JA+TY, przy prowadzeniu którego z taką radością pomagałam. Pozostając pod wrażeniem posługi naszego duszpasterza, modlę się, by Duch Święty prowadził go przez dalsze etapy jego podróży. Jestem także wdzięczna drugiej parze prowadzącej – siła ich relacji jest dla nas przykładem. Dziękuję Panu Bogu za to, że Program się odbył w Diecezji Illionois i dziękuję Mu za to, że wzbudza w sercach małżonków pragnienie życia Sakramentem Małżeństwa. Módlmy się, by za łaską Boga to dzieło nadal przemieniało oblicze wielu małżeństw.

W Chrystusie,

Audrey Bolt

Women's Club

April 20, 2013 5:00 pm

– albo inaczej Modliszki. Tradycja Wrocławia. Ponownie wczoraj.

Ile to już lat spotykamy się w damskim gronie żon – próbowałyśmy policzyć, ale mimo iż kobiety mają tak szczegółową pamięć do WSZYSTKIEGO, nie udało się.

Kiedy dzwonię rezerwować stolik i mówię: dla 9 kobiet, pan rozumie bardzo dobrze, gdy proszę o ciche i ustronne miejsce. Potem gdy z Agnieszką Jacket szukamy nieobecnego w centrum w piątek wieczorem miejsca postojowego, i dzwonię rozpaczliwie, że będzie obsuwa, pan zapewnia wyrozumiale, że stolik zatrzyma.

I później też jakoś daje radę, gdy czeka na złożenie zamówienia, a my jedna przez drugą między sobą z dygresjami o parkowaniu, winie i kaloriach.* I nie zrażamy się, gdy połowy rzeczy z karty nie ma. Przecież MY jesteśmy. Ubrane w obcasy i naszyjniki, bo to nasz czas, gdy dla odmiany nie my podajemy do stołu. Choć bardzo kochamy nasze Rodziny, czasem potrzebujemy czuć się jak księżniczki.

W połowie spotkania dołącza do nas koleżanka, która przyjechała specjalnie aż 100 km z Opola. Kilka lat temu w podobnym gronie żegnałyśmy ją przed przeprowadzką całą rodziną do Manchesteru. Dziś cieszymy się, że już znowu są w Polsce, na stałe. Przyjedziemy na Modliszki do Ciebie, zapewniłyśmy wtedy. I dotrzymałyśmy słowa, Modliszki podbiły Manchester. 

Po kilku godzinach pan kelner zapytuje, co podać, a my, że już nic. Nie chciałbym, by panie siedziały przy pustym stole. – Ależ my mamy usta pełne… słów – odpowiada Danusia.

modliszki

 

Z pozdrowieniami,

Że dla odmiany z Polski, to Małgosia, ale może być i Margaret

*Czy wiecie, co to są kalorie? Wyjaśniła nam Marta. Małe krasnoludki, które – gdy my śpimy – zwężają nasze sukienki. 

sztuka wizualna

July 7, 2012 5:40 am

Jadąc autem mijam billboard reklamujący bikini. Michał Anioł nie wyrzeźbiłby lepiej, wszystko na swoim miejscu. Zwłaszcza brzuch, płaski jak deska do prasowania, ogłasza światu ideał ciała bez śladu macierzyństwa. A przecież jest mieszkaniem zbyt ciasnym, by  znaleźć w nim “przestrzeń życiową.”

Powinnam podziękować sklepowi, który zainwestował w reklamę. Bo zaczynam myśleć z wdzięcznością o wszystkich ciążowych rozstępach i o centymetrach w pasie, co mimo reżimu nie skrócą się nigdy do figury nastolatki. Bo wszystkie te znaki na ciele przypominają mi największą tajemnicę mojego życia: że można u siebie dać schronienie komuś, kogo przed chwilą jeszcze nie było.

I myślę, ile kłamstwa w tym wizualnym ideale kobiety, którą by można liczyć na sztuki i sprzedawać w sklepie razem z bikini. I myślę też, o ile byłybyśmy wewnętrznie bardziej wolne i bogate, gdyby nie rozdawano za darmo takich obrazków.

Małgosia