jak dobrze zepsuć “czas dla nas” – poradnik dla kobiet

April 3, 2017 5:00 am

Aby zepsuć “czas dla nas”, gdy jesteśmy kobietami, wystarczy skorzystać z kilku prostych rad:

1. Jeśli chciałabyś spędzić z nim czas – niech się tego domyśli i niech w końcu wyjdzie z inicjatywą.

2. Jeśli wyjdzie z jakąś inicjatywą dotyczącą Waszej “randki” – nie pozwól mu na to lub wyśmiej jego pomysł. Lepiej wszystko zorganizuj sama.

3. Zaplanuj ten czas w szczegółach i do ostatniego drobiazgu; dobrze wyobraź sobie idealistyczną wizję Waszego spotkania, również z tym, co on mówi, co robi i jak reaguje na to, co Ty mówisz i robisz. Okaż mu potem, jak bardzo realia odbiegają od Twoich marzeń.

4. Jeśli nie wychodzi już z inicjatywą planowania Waszego “czasu dla nas” – powiedz mu, że jest facetem bez inicjatywy i dlaczego Ty o wszystkim musisz myśleć.

5. Gdy uda się Wam spotkać – obojętnie czy przez chwilę przy herbacie w ciągu dnia, czy w sobotni wieczór, czy na mieście – wykorzystaj ten czas, by zrobić “audyt” Waszego związku z naciskiem na to, co z jego strony sprawia Ci przykrość, czego nie dostajesz lub o czym znowu zapomniał.

6. Jeśli audyt związku wypada pomyślnie, opowiedz mu o swoich problemach w pracy albo z przyjaciółką (ona powiedziała, a on pomyślał, a z tamtym jest za trudno) i spodziewaj się, że wysłucha Ciebie, podtrzymując Cię na duchu, nie zaś szukając rozwiązania.

7. Jeśli nie daje rozwiązania, powiedz mu, że jest facetem bez inicjatywy, który nie umie znaleźć rozwiązania.

Mamy jeszcze kilka złotych rad, ale jeśli zaaplikujesz choćby i tylko te – możesz mieć pewność, że wystarczająco zniechęcisz mężczyznę swojego życia do spędzania z Tobą wspólnych chwil. Na dźwięk słowa “czas dla nas” będzie przypominał sobie o dziesięciu ważnych rzeczach, ktore miał zrobić w pracy/w garażu/u mechanika.

Możesz też użyć podpowiedzi obrazkowej poniżej – to także zawsze pomaga (#MiejZawszeRację)! 😉

Małgorzata Rybak

Ilustracja z: J. A. Hazley, J. P. Morris “Jak żyć…? Żona”

Educational Phase 2, Omaha 2017

April 2, 2017 8:08 am

Tym razem na szkolenie w ramach Modelu Creightona i NaProTECHNOLOGII do Omaha przybyła duża grupa studentów z Polski i Słowacji (nie licząc zabranych współmałżonków). Lekarze, którzy uczestniczyli w EP1 w Europie (większość w Fatimie), mają teraz ciąg dalszy w USA. Dla prawie wszystkich jest to okazja, by poznać dr. T. Hilgersa osobiście, odwiedzić Instytut Papieża Pawła VI oraz zobaczyć Amerykę. Pierwsze nasze chwile spędzone razem w czasie przerwy obiadowej pokazują, że każdy wyobrażał sobie ten kraj dużo lepiej. Więc pierwsze wrażenie to raczej rozczarowanie.

Staram się nie tyle pokazać ją w lepszym świetle, ile raczej uświadomić, że korzystniej jest konfrontować świat znany nam tylko z przekazów filmowych i wyobrażeń z realiami nie tyle w  kluczu “lepiej” lub “gorzej” – ale “inaczej”. Inaczej budują domy (bo przeciętny Amerykanin przeprowadza się wiele razy i nie ma przywiązania do domu), inaczej robi się zakupy (bo nie ma sklepów osiedlowych i trzeba gdzieś pojechać, żeby kupić cokolwiek), inaczej planują miasta (bo mają dosyć przestrzeni, żeby starczyło i na ogromne parkingi i na place zabaw), inaczej, inaczej, inaczej… Można tę listę kontynuować pewnie jeszcze długo.

Podobnie w naszych domach i w naszych relacjach musimy się uczyć tego słowa w stosunku do naszych dzieci i współmałżonków. Dla niego “czas dla nas” to niekoniecznie to samo, co dla niej.

Słowo “inaczej” nie podcina skrzydeł, nie komentuje negatywnie wzajemnych inności, tylko daje nam możliwość poszukania trzeciego rozwiązania—uwzględniając nasze “inaczej” możemy wymyślić coś, co nas samych zaskoczy i uszczęśliwi.

Dla mnie to czas towarzyszenia, modlitwy i Spowiedzi. Proszę więc serdecznie o wsparcie dla nas.

ks. Jarosław Szymczak

Zachwyćmy się sobą

March 31, 2017 8:09 am

Jednym z piękniejszych doświadczeń dla mnie podczas programu JA+TY=MY był dialog małżeński. Poza tym, że cudownie było rozmawiać z Ukochanym, to również dużą przyjemność sprawiało mi obserwowanie innych par. Widziałam, że z każdym dialogiem stawały się sobie bliższe. I używam sformułowania “bliższe” nieprzypadkowo – bo można było to zaobserwować w sposobie, jak na siebie patrzyli, dotykali czy słuchali siebie nawzajem.

Jednocześnie zawsze zaskakuje mnie, jak wiele małżeństw rozmawia ze sobą głównie na tematy związane z dziećmi tudzież z zaopatrzeniem. Niedawno podarowałam komuś grę “Pytaki”, która polega na tym, że zadaje się członkom rodziny różne pytania. Jakie jest Twoje marzenie? Co lubisz jeść najbardziej? Kto jest Twoim największym przyjacielem? Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie z wakacji? Okazało się, że nie jest łatwo odpowiedzieć na te pytania, bo nigdy wcześniej ich po prostu nie zadaliśmy.

W większości firm raz do roku odbywa się proces oceny, podczas którego menedżerowie są zachęcani do przeprowadzenia rozmowy z pracownikami na temat ich postępów, tego co zrobili dobrze, co warto zmienić, jakie są ich ambicje na kolejny rok, jakiego wsparcie potrzebują, w jakich obszarach warto, aby się rozwijali. Pytanie, ilu z nas zadbało o to, aby przeprowadzić podobną rozmowę ze swoim Mężem/Żoną? A przecież menadżerem/pracownikiem, bywamy, a Żoną/Mężem jesteśmy przez całe życie.

Warto zadbać o zaplanowanie takiego spotkania w kalendarzu. Tego typu rozmowa wymaga czasu, nie da się jej przeprowadzić pomiędzy odbieraniem dziecka ze szkoły a obieraniem ziemniaków. Dobrze jest uczynić takie spotkanie jednym z naszych małżeńskich rytuałów i powtarzać je np. raz na kwartał. Warto bowiem od czasu do czasu przypomnieć sobie – co jest dla nas ważne? jaka jest misja naszego związku? jakie mamy marzenie na ten rok? Gdzie chcemy być jako para w kolejnym roku?

Piękno tego typu spotkań jest takie, że nieważne, jak długi jest nasz staż małżeński, bo zawsze można dokonać cudownych odkryć i po raz kolejny zachwycić się naszym Mężem/Żoną!

Chciałabym zostawić Was z pytaniem: Za czym tęskni Twoja Żona / Twój Mąż?

Ania

o sztuce odmawiania – inaczej

March 30, 2017 7:56 am

Moi poprzednicy pisali ostatnio o priorytetach, o rzeczach pilnych i koniecznych, o decyzjach i wyborach jakie podejmujemy w tej sferze – a każdy z nas wie, ile potu, krwi i łez kosztuje mieszczenie w grafiku obowiązków, spraw, od których zależy dobrobyt innych, nasza słowność i poczucie integralności. Znamy doświadczenie zmęczenia tak wielkiego, że droga do spania wydaje się nie do przejścia, mimo że powinniśmy być w łóżku już od godziny czy dwóch. Zmęczenie jest niewidzialnym towarzyszem naszego grafiku, nieraz montowanego spontanicznie i ad hoc, a nieraz świetnie przygotowanego dzień, dwa dni czy tydzień wcześniej. I wiemy też, jak trudno się z tym towarzyszem żyje i jak potrafi sabotować nasze “ważne”, a nawet i te “pilne” zadania.

Przeczytałam kilka miesięcy temu coś, co dało mi zupełnie nową perspektywę w planowaniu. Stephen Covey napisał, że nie tyle chodzi o asertywność – która pozwoliłaby tak ochronić nasz kalendarz, by sprawy pilne (deadliny, praca, terminowe załatwienia z nożem na gardle) nie wyparły tych najwazniejszych (długofalowe projekty, film obejrzany z mężem i spacer, rozmowa z dziećmi). Nie chodzi o to, byśmy się spinali i uczyli technik pięknego odmawiania czy informowania, że się czegoś nie da. Covey pisze, że to nasze TAK dla rzeczy dla nas ważnych musi być wystarczająco głośne. Moje TAK dla rzeczy, których zaniedbanie dzisiaj przyniesie owoc za miesiąc, rok i życie (udane małżestwo, relacja z dziećmi, napisane książki, zrealizowane marzenia). Gdy moje TAK będzie we mnie fundamentalne, łatwo przyjdzie mi nie brać na siebie za dużo.

Znalazłam niedawno w sieci takie zdjęcie z niezbyt mądrego acz kultowego i zabawnego serialu Przyjaciele. “Bardzo bym chciała móc [to dla Ciebie zrobić], ale nie chcę”, mówi Phoebe poproszona o pomoc przy ślubie przyjaciółki. Jeśli kiedykolwiek usłyszycie, że odmawiam jakiejś prośbie czy pytaniu w ten sposób – nie obrażajcie się, cieszcie się razem ze mną, że wreszcie się nauczyłam!!! 🙂 Gdy powiem “chciałabym, ale nie mogę” – mówię o kresie swoich możliwości. Gdy mówię “nie chcę” – opowiadam Wam o swoich decyzjach i priorytetach, które uczynią mnie człowiekiem, jakim chciałabym w życiu być. Dla siebie, dla moich bliskich – gdy dam pierwszeństwo temu, czego nie warto odkładać na później.

Małgorzata Rybak

 

Nasza decyzja

March 29, 2017 8:13 am

We Władcy Pierścieni J. R. R. Tolkiena Gandalf powiedział, że nie my decydujemy, w jakich czasach żyjemy, ale „decydujemy tylko o tym, jak wykorzystać czas, który nam dano”.

To decyzja (całe mnóstwo decyzji), jakie podejmujemy każdego dnia. Jak wykorzystać czas, jaki mamy – na co przeznaczyć jedyną „rzecz”, której każdy z nas ma dokładnie tyle samo każdego dnia. Zdarza się, że nie do końca od nas zależy, w jakim miejscu się znajdziemy, ale tylko i wyłącznie od nas zależy, czy przez ten czas zbierzemy więcej negatywnych czy pozytywnych doświadczeń.

Jest takie sprytne powiedzonko, że kiedy coś jest do wszystkiego, to jest do niczego – można je również zastosować do czasu, szczególnie „czasu dla nas”, spędzanego tylko z współmałżonkiem. Ile razy się zdarza, że w tym samym czasie, kiedy wybieramy się wreszcie na randkę, jesteśmy jednocześnie gdzie indziej – w pracy, u kolegi z problemami, u rodziców…

Zadziwiające jest, że taki multi-tasking myślowy spotykany jest zdecydowanie rzadziej przy oglądaniu filmu czy na zakupach czyli kwestiach, które teoretycznie w hierarchii ważności stoją dużo niżej od naszego małżeństwa.

Ks. Jarek wielokrotnie mówił, że są rzeczy ważne i konieczne – od nas zależy, na które poświęcimy więcej czasu.

Łukasz

“Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować”

March 28, 2017 8:09 am

“Czas dla nas” może wyglądać rożnie, w zależności od tego, w jakim jesteśmy czasie: gdy go mamy w “obfitości” (weekend, wakacje, day off) czy też, gdy mamy czas “biedy” (terminowe tłumaczenie, końcówka projektu, czy extra busy time-jak na przykład dwa Programy na raz i jeszcze spotkania w każdej wolnej chwili). Oczekiwanie, że będziemy w stanie sprostać wszystkim wyzwaniom niezależnie od tego, jaki aktualnie czas w nas panuje, jest po prostu nieporozumieniem.

Kiedyś mój kierownik duchowy mi powiedział: “kiedy nie możesz pościć tak, jak byś chciał, pość jak możesz.” Nasza wolność polega nie na tym, że nie mamy nic do roboty, tylko na tym, że wiemy jakich dokonywać wyborów, żeby ocalić to wszystko, co dla nas najważniesze.

Gdy mam dobrze poukładane priorytety, to zachowam to, co istotne, a to, co mniej, będzie mogło spokojnie poczekać na lepszy czas. Dokonując wyboru mojej tożsamości w czasie Programu (“mąż” jako pierwsza z nich), zaczynam patrzeć na różne okoliczności mojego życia pod kątem tego, kim jestem. Wtedy nawet kompletny “niedoczas” nie pozbawi mnie kontaktu z tymi, których kocham, choć będzie to trochę inaczej wyglądać w realiach życia.

Gdy nie możesz okazać swoim bliskim tego, jak bardzo ich kochasz – w sposób, w jaki byś tego chciał, to okaż im tak, jak możesz. Gdy płynie to z serca, zostanie przyjęte z wdzięcznością.

z pamięcią o Was

ks. Jarosław Szymczak