Drogę do pracy urozmaicam sobie zaglądaniem w mijane twarze na ulicy. Zauważyłam, że ludzie za mało się uśmiechają.
Poranek jest początkiem dnia, taką niespodzianką, oczekującą na rozpakowanie – a twarze większości ludzi zatroskane, poważne, z wyrzeźbioną prostą kreska warg lub opadającymi ich kącikami ku dołowi. Nie cieszy ich oczekiwanie na to, co przyniesie dzień; wyglądają tak, jakby już rano zaszło dla nich słońce… Przycisk uruchamiający dopływ światła i radości zaginął w kurzu codziennych emocji. Ludzie mijają się na ulicy wpatrzeni w siebie samych, nie w drugiego człowieka. Dalecy i obcy.
Czy sprawił to smog, który z powietrza przeniknął do ludzkich, serc otulając je gęstą mgłą ? Czy to panujący wirus wirtualnego świata, zamykający w kokonie, który odcina nas od życia? Wirus zobojętnienia zatacza coraz większe kręgi, pozbawiając glebę serc najcenniejszych składników – powodując postępujące zwyrodnienia w myślach, sercach, oczach i uśmiechach.
Być może zapominamy,że każdy z nas ma wpływ tylko na siebie samego. Zapominamy, że każdy dzień jest wyborem. Można żyć w otoczeniu czarnych chmur, ale można też wybrać spacer słoneczną stroną życia. Jest taki piękny cytat w Ani z Zielonego Wzgórza: ” jutro jest nowe i wolne od błędów…”
Z okazji nadchodzącej wiosny zapraszam do porzucania stereotypowych zachowań i zabranie się do porannej gimnastyki! Zanim wstaniemy z z łóżka, pomyślmy o 5 rzeczach, za które jesteśmy wdzięczni, np.: zdrowie, samodzielność, przyjaciele, dach nad głową, rodzina… Następnie uśmiechnijmy się do rozpoczynającego dnia i tak już pozostańmy, zauważając innych ludzi dookoła siebie.
Pamiętajmy, że uśmiech pokonuje lęki, stres i jest trampoliną w pogodny dzień. Do zaleceń stosujmy się tak długo, aż staną się nawykiem. : )
Myślę, że w realizacji recepty może nam pomóc modlitwa rozpoczynająca nowy dzień: “Panie, podaruj mi słońce, kwiat, uśmiech, oczy dziecka. Panie, podaruj mi radość.”
Katarzyna Stettner