Kiedy zrobiono po raz pierwszy zdjęcie Matki Bożej w dużym powiększeniu, odkryto w Jej oczach odbicie postaci. Było to tak wstrząsające, że postanowiono na jakiś czas zatrzymać to w tajemnnicy; także dlatego, że nie bardzo wiedziano jak to odkrycie potwierdzić.
Z pomocą przyszła nauka. Profesor Jose Aste Tonsmann, Peruwiańczyk, zatrudniony przez IBM w Meksyku do projetku oceny zdjęć satelitarnych i możliwości wykorzystania komputerów do analizy zdjęć, gdy zapoznał się z odkryciem z Guadalupe postanowił przeprowadzić całą serię badań, które miały to odkrycie potwierdzić lub… jemu zaprzeczyć. Poświęcił temu każdą wolną chwilę. Badania te trwały 30 lat. Dziś można potwierdzić, że rzeczywiście widać w oczach Matki Bożej scenę z przedstawienia przez św. Juana Diego tilmy, w której Matka Boża ułożyła zebrane przez niego róże, księdzu biskupowi Juanowi de Zumarradze. Cały obraz widziany w oczach Matki Bożej wygląda tak, jakby Matka Boża sama tam była i oglądała tę scenę. Każde oko pokazuję to samo, choć troszkę pod innym kątem – tak jak widzą oczy ludzkie.
Szczegółowe badania wykazały, że są tam jakby dwie sceny. Jedna pokazuje Juana Diego, ks. biskupa, jego tłumacza, i jeszcze tray osoby (Indianina -prawdopodobnie służącego, kobietę Murzynkę – prawdopodobnie niewolnicę, i Hiszpana). Druga natomiast pokazuje rodzinę: mamę, która trzyma w chuście na plecach (meksykanie mówią na to “rebozo”) małe dziecko, obok niej syna, córkę, męża oraz dziadka i babcię. I ta scena jest dokładnie w środku źrenicy Matki Bożej. Inne postacie są jakby wyżej i dalej, a rodzina jest w samym centrum źrenicy. Przez blisko 500 lat tajemnica ta była ukryta; jakby Matka Boża właśnie na nasze czasy czekała, żeby przypommnieć, że w jej pełnych miłości i współczucia oczach szczególna troska należy się rodzinie.
Może to dlatego każdego dnia, pod Jej obrazem i we wszystkich miejscach Jej objawień w Gudalupe, przechodzi nieustająca pielgrzymka rodzin. Rodzice z maleńkimi dziećmi, często z dziadkami, przychodzą do Niej, żeby prosić Ją o błogosławieństwo.
Każda moja wizyta u Matki Bożej była związana z niekończącą się listą małżeństw i rodzin, które są w potrzebie. Ona wysłuchuje i pomaga.
I Was także Kochani Czytelnicy tam zostawiłem pod Jej opieką
z pamięcią
ks. Jarosław