Obejrzałam ostatnio fantastyczne wystąpienie Simona Sineka, w którym mówił o telefonach i więziach międzyludzkich. Ok, wiemy już na ten temat wszystko: że w windach, na przystankach i w kolejce do kasy generalnie widać ludzi z telefonem w ręku. Że świat wirtualny wciąga i uzależnia, a także osłabia relacje w realu. Intelektualnie mamy to już dosyć dobrze przerobione. A przecież trzeba kiedyś odpowiedzieć na wszystkie wiadomości i zadać wszystkie zaległe pytania.
Simon zrobił jednak ciekawą rzecz, która – niczym obrazowe ekspertmenty z rekwizytami z Programu JA+TY=MY – pozwoliła odczuć, o co naprawdę chodzi. Poprosił kogoś z widowni o pożyczenie telefonu i poprosił, by zastanowić się, jaki byłby odbiór jego mówienia do publiczności, gdyby trzymał go w dłoni. Potem zaprosił do wyobrażenia sobie sceny, w której ktoś podchodzi do niego na korytarzu zadać ważne pytanie, a on trzymając w ręku smartfona – bez używania go w jakimkolwiek celu – powiedziałby: “w czym mogę Ci pomóc”? Jak poczułaby się ta druga osoba? Wystarczy telefon w dłoni; nie trzeba nawet przeglądać w nim aplikacji czy pisać sms-ów, by od razu wywołać wrażenie, że nie oddaję komuś, kto jest przy mnie, całej mojej uwagi. Telefon bowiem, jak mówi Sinek, w naszych czasach tworzy już podświadome skojarzenie, że to nie drugi człowiek jest dla nas najważniejszy w danej chwili, ale telefon, w którym coś się może wydarzyć.
Propozycja Sineka – to całkowite wykluczenie telefonów ze stołów, przy których się spotykamy czy jemy razem posiłek; z wszelkich interakcji, w których ważne jest samo spotkanie i bycie, tak w pracy, jak i w domu. W rodzinie tych momentów będzie bardzo wiele.
Schowany w kieszeni telefon – to znak szacunku dla człowieka, z którym jestem. Czy on będzie miał dwa lata, czternaście czy czterdzieści, a może nawet siedemdziesiąt cztery. Szacunek – to sposób pokazania komuś, że jest dla mnie ważny.
Może w przededniu Wielkiego Postu warto odbyć naradę rodzinną o strategiach, które – ograniczając władzę smartfonów nad naszym życiem – zwrócą nas samych sobie nawzajem. 🙂
Małgorzata Rybak