powstrzymać w sobie “wewnętrznego chama”

January 19, 2017 5:00 am

Czasami powstrzymuję w sobie ”wewnętrznego chama”…

Jechałem uberem na spotkanie. Autem kierował na oko 50-60-letni poczciwy pan. Miał mnie zawieźć do centrum; GPS w telefonie dobrze pokazywał mu trasę, ale chciał ją nadrobić i skręcił na skróty… Pomylił uliczki i zamiast na Plac Zamkowy musieliśmy wrócić na most, czyli dodatkowo zrobić parę kilometrów.

Ja spóźniałem się bardziej. Pan lekko zdenerwowany mówił, że to przez przypadek i przytaknąłem, że nie szkodzi. Zawracając z mostu, znów źle skręcił i znów nadrobiliśmy drogi; wylądowaliśmy na Pradze. W dodatku korki – i mineło prawie 15 minut, zanim wróciliśmy na nieszczęsny most i na miejsce spotkania.

W głowie kotłowały mi się myśli, że jestem spóźniony ponad 20 minut, że dodatkowo zrobiliśmy z 7 kilometrów i że będę musiał za to zapłacić. I wystawię za to niską ocenę kierowcy.

Nagle spojrzałem i zobaczyłem w lusterku kierowcy smutne spojrzenie tego starszego pana… Powiedział po chwili spokojnym tonem:

– Niech pan tam zgłosi, że tyle jechałem i wystawi mi niską notę, zasługuję. Taki kawał źle jechaliśmy…

Wyrzuciłem z głowy złe myśli i wyjaśniłem ”sobie”, że przecież on nie chciał jechać źle. Chciał dobrze, każdy się może pomylić. Momentalnie zażartowałem, że przecież każdy się może pomylić i że jak kocha, to poczeka 🙂 Usłyszałem tylko “uff” i zauważyłem delikatny uśmiech ulgi na jego twarzy.

Trochę skłamałem, bo jechałem na spotkanie z Piotrem Fronczewskim, ale na szybko wymyśliłem tę formułkę “kocha to poczeka” 🙂 Opowiedział mi o swoich pierwszych miłościach.

I wiecie co? Dojechaliśmy na miejsce. Mile się pożegnałem, idę do kawiarni, prawię chwytam za klamkę i widzę Pana Kleksa, który też dopiero co wchodzi. Ale wiecie – spotkanie takie, jakby ktoś to reżyserował! Dosłownie weszliśmy w tym samym momencie, w tej samej sekundzie!

Ciesze się, że zdołałem wypędzić z siebie tego wewnętrznego chama i zdołać wyreżyserować życie. Mogłem się zirytować, wystawić panu złą ocenę za przejazd… A może on sobie tak dorabia do emerytury? A może właśnie za ten przejazd straciłby tą pracę… Nie zbiednieję za te nadrobione kilometry i parę złotych, a panu na pewno zrobiło się milej na sercu 🙂

Z Panem Kleksem wypiliśmy esspreso i szykujemy dla Was mały film, bądźcie czujni i reżyserujcie swoje życie jak najlepiej. 🙂

Daniel Rusin

Tekst jest wpisem “Reżysera Życia”, Daniela Rusina, twórcy projektów filmowych i fotograficznych, których wspólny mianownik można określić jako inspirowanie do empatii, życzliwości i szukania zawsze dobra. Ta opowieść z życia fantastycznie opisuje proces codziennego wychowywania dialogu wewnętrznego, o którym także mówi JA+TY=MY. [Redakcja]

Zdejmij sandały

November 2, 2016 5:00 am

Jeśli temat szacunku i akceptacji dla odmienności nie zostanie odpowiednio przepracowany, powoduje między małżonkami (i ludźmi w ogóle) konflikty i kryzysy. Przykłady można by mnożyć. Najbardziej przyziemny: czemu on (oczywiście wzmocnione uniwersalnym „nigdy”) nie opuszcza deski w łazience? Przy okazji: nie słyszałem jeszcze, żeby jakiś facet skarżył się na żonę, że ta deski nie podnosi…

To, że się różnimy, jest chyba najbardziej oczywistą rzeczą na świecie, a mimo to niezwykle często o niej zapominamy. I to nie tylko w przypadku żony czy męża. Ileż to razy  metody stosowane na starsze z naszych dzieci nie działają na młodsze? To wcale nie oznacza, że metoda przestała działać; po prostu dzieci są różne i co innego na nie działa.

Szacunek i zaakceptowanie faktu, że ludzie są różni, że mogą myśleć inaczej ode mnie i mają do tego pełne prawo, jest podstawą każdej normalnej relacji. Gdzie nie ma szacunku, tam pojawia się miejsce dla pogardy.

Podczas jednych z rekolekcji w Wisełce mówiliśmy o odpowiednim patrzeniu na rzeczywistość: taką, jaka jest, a nie taką jaką byśmy chcieli, żeby była. Temat odnoszący się do relacji z innymi wskazywał jako przykład Mojżesza, do którego Bóg powiedział „Zdejmij sandały, bo miejsce na którym stoisz jest ziemią świętą”. Każdy człowiek jest taką ziemią świętą, nie wchodźmy w jego życie w buciorach.

Łukasz

 

"Wołyń"

October 20, 2016 5:00 am

Obejrzeliśmy wczoraj w kinie “Wołyń”. Andrzej w poniedziałek kupił z okazji moich imienin bilety i załatwił opiekę do dzieci, więc chyba powoli zaczynamy tworzyć w Redakcji standardy małżeńskiego serwisu randkowego. To wywołuje uśmiech, choć sam film zostawił we mnie wrażenie wstrząsające i straszne. Nie tylko dlatego, że nasz najmłodszy synek jest w wieku głównego bohatera dziecięcego tego obrazu. Oglądamy w “Wołyniu” szczyty bezlitosnego okrucieństwa.

Wyszłam z tego filmu z jedną myślą: jak tragiczne jest połączenie nienawiści i głupoty. Niezależnie od religii czy narodowości. Nie wydaje mi się, że cywilizacyjnie osiągnęliśmy takie wyżyny, że możemy spokojnie spać. Bo na świecie to wszystko nadal się dzieje i rzesze męczenników nie maleją. Na mieszankę nienawiści i głupoty, zrodzonej na braku dialogu i braku otwartości na dialog, wystarczy, by padła iskra. Mogą się wówczas wydarzać rzeczy potworne i niegodne ludzi.

JA+TY=MY to “Program 6 kroków”. Podobnie jak jego Twórcy, którzy odkryli, że kroki są programem na życie we wszelkich odniesieniach, jestem głęboko przekonana, że aplikowane do wszystkich relacji społecznych, położyłyby zdrowe fundamenty pokoju. A wśród tych kroków – szczególnie szacunek dla odmienności, który pozwala na akceptację różnorodności.

Pokój zaczyna się w małżeństwie. Odzwierciedla go jak w lustrze cała rodzina. “Człowiek pokoju” (jak kiedyś ks. Jarek określił profil absolwenta “Jedynki”) – silny panowaniem nad sobą i decyzją, by dawać zawsze dobro –  wnosi do społeczeństwa ogromny potencjał rozwoju.

m

 

Czasem trzeba coś zmalować

August 20, 2016 5:00 am

Ostatnio u nas w Olsztynie dwóch ludzi postanowiło pomalować pomnik. Monument nie byle jaki, bo jeden z tzw. pomników wdzięczności, jakie na naszych ziemiach zostawili po sobie Rosjanie.

Potocznie nazywany „szubienicami” pomnik stoi w samym centrum miasta, znają go wszyscy, a marszałek i wojewoda oglądają codziennie, gdyż znajduje się kilkadziesiąt metrów od urzędów. Pomnik typowy dla swej epoki: szary, widoczny z daleka i potężny, bo w końcu ma sławić czyny dzielnego ludu. Oczywiście przedmiot sporów, bo jedni chcą go od lat usunąć, inni twierdzą, że to dzieło wybitnego rzeźbiarza, kawał historii miasta, generalnie nikomu nie przeszkadza i lepiej go nie ruszać – takie stanowisko prezentuje m.in. olsztyński ratusz.

Dwóch gentlemanów (przeciwników pomnika), zamiast pisać kolejne pisma i zmagać się z urzędnikami, zamówili podnośnik, podjechali pod pomnik i czerwoną farbą pokolorowali symbol sierpa i młota. Urzędnikom, którzy twierdzili, że zakazanych symboli nie widać, wytrącili z ręki argument w bardzo prosty sposób – pokazali im fakty, a z tymi się przecież nie dyskutuje. Sierp i młot były tam od zawsze, ale większość osób nigdy ich nie widziała, a część widzieć nie chciała.

W życiu małżeńskim i rodzinnym to, że czegoś nie widzimy, wcale nie oznacza, że czegoś nie ma. Podczas świadectw przy okazji Programu 3 Mark z USA powiedział, że kiedy przed Programem 1 żona zapytała go, czy chce jechać, odpowiedział oczywiście, że nie, bo po co? Dla świętego spokoju się zgodził (większość czytających mężczyzn pokiwa tu pewnie głową na znak zrozumienia problemu), zaś na miejscu okazało się, że jego małżeństwo przechodzi kryzys. Wcześniej go nie widział? Nie chciał widzieć? Dostrzegł problem, gdy wreszcie stanął w prawdzie, ktoś pokazał mu fakty.

Zamykanie oczu na pewno jest wygodne, ale kiedy zamyka się oczy na długo, to problemy, których nie chcemy widzieć, nie znikną – powrócą, a do tego może nam umknąć masa dobrych spraw, które z zamkniętymi oczami przegapiliśmy.

Łukasz Czechyra

Nasza randka z Programem 3

August 10, 2016 5:00 am

Ubiegły weekend mieliśmy z Mężem niezwykle aktywny, bogaty w program, a co najważniejsze – w możliwość rozwoju naszej małżeńskiej relacji. Byliśmy we Wrocławiu, w którym uczestniczyliśmy we wspaniałych warsztatach NASZA RODZINA+SPOŁECZEŃSTWO.

To nie pierwszy nasz Program z cyklu Programów na Miłość i Życie (ten już był 3). Za każdym razem jednak jest wyjątkowy, twórczy i intensywny. A już po nim nie możemy się doczekać kolejnego (jak to dobrze, że planowanych jest 9). 🙂

Intensywny – bowiem przez dwa dni od rana do wieczora zaprasza do przeglądu spraw dotyczących naszej relacji, która jest przecież najważniejsza, najwrażliwsza i najbardziej bliska nam, małżonkom. Tym razem treści podejmowały szerszy krąg czynników, mających wpływ na nasze małżeństwo i rodzinę. To zdumiewające, jak poprzednie dwa Programy doskonale się uzupełniają i dają mocny warsztat pracy nad naszą relacją. Dziękuję Wam, ks. Jarosławie i Agnieszko Rogalska – za Waszą wrażliwość na małżeńskie tematy i dylematy oraz za podjęty trud napisania Programów. Dzięki nim nasze małżeństwa mogą być coraz piękniejsze.

Wracając do wrażeń po “Trójce” – wszystkie treści wymagały przemyślenia, czemu dobrze służyły godziny dialogu małżeńskiego, zaraz po wykładzie i pracy w grupach. Ten przejrzysty schemat pozwalał po kolei przechodzić przez tematy, dotyczące m. in. szeroko rozumianej kultury, naszych przyjaciół/znajomych, pracy i wielu innych zagadnień. Był to dogodny czas, żebyśmy mogli z Mężem aktywnie przepracować usłyszane wiadomości na warsztacie z innymi małżonkami. Szczerze polecam taką pracę wszystkim, którym zależy na pogłębieniu relacji, na zrozumieniu wpływu otaczającej nas rzeczywistości i aktywnym rozwoju swojego małżeństwa. Zaskakujące jest to, jak wiele zależy od naszej otwartości na współmałżonka, od naszej pełnej szacunku i łagodności komunikacji. Przepracowane kroki z “Jedynki” bardzo się przydały w przeżywaniu zarówno Programu 2, jak i 3.

Dodatkowo dzięki gościnności Agnieszki i Krzysztofa Ochników z Wrocławia (którzy przyjęli nas i dwa inne zaprzyjaźnione małżeństwa pod swój dach) mieliśmy możliwość nocnych debat o Programie 3 i nie tylko. Były one bardzo inspirujące, a ponieważ jeden temat sesji dotyczył właśnie naszych przyjaźni małżeńskich (jakie są i jakie mogą być), mogliśmy go przeżywać na bieżąco.

Taki weekend to wielki skarb dla nas. Osobiście traktuję go jako wyjątkową randkę z moim Mężem – taki nasz rytuał małżeński 🙂

Ola Czechyra

Program 3 we Wrocławiu

August 8, 2016 9:41 pm

Przez ostatnie dni przypominaliśmy się z prośbą o modlitwę za Program 3 we Wrocławiu. Nie tylko dlatego, że zawsze prosimy o modlitwę za uczestników, gdziekolwiek Programy się odbywają, ale także dlatego, że to Program niezwykle bogaty logistycznie i wymagający ogromnego zaangażowania wielu.

Było wspaniale. Praca w trzech grupach, w tym jedna angielskojęzyczna dla naszych gości z USA i Niemiec, do której mogły dołączyć trzy nasze polskie małżeństwa. Duży wysiłek leżał także po stronie uczestników z Polski, wśród których jedynie dwie pary pochodziły z Wrocławia (poza tym mieliśmy m.in. Olsztyn, Iławę, Warszawę i okolicę, Trzebnicę, Opole, Górny Śląsk i Bielsko-Białą). Było intensywnie, odkrywczo i mimo, że to już trzeci Program o relacjach małżeńskich, to okazało się, że ciągle jest coś nowego do odnalezienia. 🙂

Dziękuję wszystkim za modlitwę, naszemu wrocławskiemu Centrum za kolejny, świetnie przygotowany Program, a wszystkim Uczestnikom życzymy „wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia”.

Z pamięcią o wszystkich

Ks. Jarosław

Wykład po polsku (foto @Maksymilian Kostrzewa)

13962948_891243580976831_1254090482344528603_o

…i z perspektywy @Wykładowcy

WP_20160807_10_26_53_Pro

Reprezentacja Olsztyna, Bielska-Białej i Górnego Śląska (foto @Maksymilian Kostrzewa)

WP_20160806_18_54_29_Pro

Warszawa (foto @Maksymilian Kostrzewa)

WP_20160806_18_55_11_Pro

Wczesny start w warsztaty rozwoju relacji 🙂  (foto @Maksymilian Kostrzewa)

WP_20160807_17_26_17_Pro

Bez selfie-sticka @ks. Jarosław Szymczak

IMG_0316

Po drugiej stronie kamery – Znajomy Ksiądz z Polski

IMG_0315

A tu także po drugiej stronie ołtarza (który nasze powołania łączy, a nie dzieli)

IMG_0312

Wielki finał (foto @Maksymilian Kostrzewa)

13679965_891250344309488_4654309928367026179_o

Opisy do zdjęć – Redakcja.

 

Różnice damsko-męskie na wesoło ;-)

August 7, 2016 5:00 am

Jechałem samochodem przez wiele godzin z naszymi amerykańskimi gośćmi (3 panie i jeden pan) zwiedzając okolice Warszawy: Żelazowa Wola (dom urodzenia Fryderyka Chopina), pałac w Nieborowie, Niepokalanów ze św. Maksymilianem i muzeum błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Co chwilę powtarzał się ten sam schemat: jedziemy na miejsce, zwiedzamy, wracamy do samochodu i jedziemy w nowe miejsce. I tak cztery razy. Panie siedzą razem i panowie razem. Panowie siedzą i po prostu jadą, a panie rozmawiają. Non stop. Nie słuchałem o czym, bo koncentrowałem się na prowadzeniu samochodu. Czasem z Markiem wymieniliśmy jakieś uwagi na temat tego, co na drodze. Ale generalnie milczeliśmy. Panie natomiast musiały wszystko omówić.

Nasze różnice tylko pokazują, jak bardzo jesteśmy komplementarni, jak bardzo potrzebujemy się nawzajem. Pozostanie w swoim własnym świecie tylko nas ogranicza. Kiedy otwieramy się na nasze różnice, wchodzimy w inne światy, które poszerzają nasze własne. Otwierając się na świat swojego małżonka/małżonki mamy szansę poznać nowe horyzonty, otworzyć się na rzeczywistość, która nas przekracza, ale jednocześnie przyjąć inność swojego ukochanego.

Z pamięcią o Was

Z Programu 3 we Wrocławiu

Ks. Jarosław

Nasza rodzina + społeczeństwo

August 6, 2016 10:29 am

Międzynarodowy Program 3, ktory we Wrocławiu mamy szczęście współprowadzić i współorganizować, jest tematycznie przebogaty. To moment, gdy możemy zorientować się, jaki wpływ na nasze małżeństwo i rodzinę mają media, nasza praca zawodowa i zaangażowanie społeczne; jak pomagają nam relacje z innymi ludźmi wokół nas i jak je mądrze układać, by małżeńskie przymierze otrzymywało to miejsce, jakie mu się naprawdę należy w naszych hierarchiach wartości. To także chwila na przyjrzenie się naszej dobroczynności i odpowiedzialności społecznej – kto i kiedy może na nas liczyć. Przed nami bardzo angażujące dynamiki warsztatowe, które nieraz będą wymagały ruchu i pewnej siły fizycznej, ale także dużo czasu na refleksję osobistą i tradycyjnie – aż 6 godzin w sumie tylko we dwoje.

Prosimy Was dzisiaj o modlitwę za ten wysiłek pracy uczestników (15 par, trzy grupy warsztatowe – jedna anglojęzyczna i dwie dla par pracujacych po polsku), organizatorów z wrocławskiego Centrum Troski o Rodzinę, niezwykle ofiarnie włączających się już od kilku tygodni na rzecz Programu, i prowadzących, w tym ks. Jarka, który w ten weekend będzie miał aż 12 godzin wykładów – po polsku i po angielsku. Szczególnie też prosimy o otoczenie modlitwą właśnie naszych rodzin – jeśli pamietacie sami Wasz udział w Programie czy prowadzenie go jako para trenerska, pozostaje bardzo obecna w sercu troska, by dzieci zostały dobrze zaopiekowane pod naszą nieobecność w domu, a dla nas samych był to czas wzrostu. Nie tylko poprzez pracę i jej fizyczny efekt w postaci przeprowadzonych aktywności programowych, ale także poprzez jakość naszego odnoszenia się do siebie nawzajem (także, gdy element zaskoczenia zniweczy najbardziej misterne plany organizacyjne). 😉

Dziękując Wam i pozdrawiając serdecznie z Wrocławia

Małgosia Rybak

 

matka was nie wychowała

July 26, 2016 5:00 am

Jadę z trójką naszych dzieci na zakupy w lokalnej edycji znanego portugalskiego dyskontu na “b”, którego jednak nie pomścili nasi piłkarze podczas tegorocznego Euro. Bo blisko, niedrogo i można się uwinąć szybko, co jest szczególnie ważne dla mnie z powodu półtorarocznego Pawełka. Idzie nam świetnie i we współpracy ze sobą nawzajem oraz listą, spisaną przez średniego syna. Przynajmniej przez pierwsze pięć minut. Potem najmłodszy przestaje wytrzymywać w wózku, ląduje u mnie na rękach i kontynuuję w wersji “na przetrwanie”, jedną już tylko ręką zbierając z półki, co potrzeba. Starszaki w innej części sklepu razem z wózkiem.

Opowiadają mi potem historię. Spotkała ich nieznana pani, która wpadła na Krzysia – znalazł się w alejce z koszykiem po tej samej stronie, co ona. Głośnym “przepraszam” przestawiła koszyk, a po odejściu kilku kroków wykonała piruet na obcasie i – używając pełnej emisji głosu, by wszyscy dobrze usłyszeli – dodała: “MATKA WAS NIE WYCHOWAŁA”.

Słuchając relacji, najpierw, jak to ja, zagotowuję się w środku aż do wrzenia. Ale pani wyszła już ze sklepu, niczego jej nie wytłumaczę. Mówię do poruszonych tym wszystkim dzieci, że niestety braki zaszły w wychowaniu tej kobiety – bo nie wie, jak to przykro, gdy się komuś coś tak niegrzecznego mówi.

W innej znanej sieci, chemicznej, niemieckiej i na “r”, już dwa razy zdarzyło się, że osoba stojąca w kolejce za mną i wózkiem z Pawełkiem pomogła mi wyłożyć zakupy przy kasie czy też je spakować. I chciałabym, chciałabym bardzo wychować siebie samą i nasze dzieci na kogoś, kto nie zacznie spotkania z drugim człowiekiem od osądu, ale od życzliwego pytania: “jak mogę pomóc?”.

M

pospolite ruszenie

June 1, 2016 5:00 am

Już po raz czwarty w Domu Świętej Rodziny w Święto Bożego Ciała odbyło się „pospolite ruszenie”. Zjechało się wiele rodzin z całej Polski, by wspólnymi siłami zrobić coś szczególnego i wyjątkowego.  Był już plac zabaw, był gród Drużyny Czasu, była warownia rycerska, a tym razem… Trzy Wieże.

Mam nadzieję, że będzie możliwość przedstawienia Wam co najmniej fotorelacji z tegorocznej budowy, ale w moim odczuciu niezwykle interesujące są wrażenia uczestników tegoż przedsięwzięcia.

A oto, co odpowiedzieli zapytani o wrażenia uczestnicy:

Najpierw męski punkt widzenia 😉

Zdzisek (czwarty  raz na budowie):

„Wrażenia? Bardzo dobre! Podziwiam kunszt organizatorski Jacka (szefa całego „zamieszania” ;)). Bardzo mi się podoba, że dyrektorzy, lekarze, prawnicy zgodnie pracują i nikt się nie wywyższa, a fachowcy nie pokazują im, że nie mają za bardzo wprawy”

Mikołaj (pierwszy raz na budowie):

„Jestem stolarzem i jestem tu w swoim żywiole. Dla mnie było bombowo. Współpraca? Zrobiłbym kilka rzeczy po swojemu, ale się podporządkowałem. Dobrze by było, gdyby takie budowy były częściej.”

Andrzej (czwarty raz na budowie):

„Bardzo podziwiam moją żonę i doceniam, że wiedząc, co będzie się tutaj działo, wciąż zgadza się tu przyjeżdżać. Fajnie, że zmienia się skład ekipy. Bardzo cenne jest to, że nieliczni fachowcy nie dają poznać nam, amatorom, jak bardzo jesteśmy amatorami przy tej pracy, a nawet pozwalają sobą kierować. I bardzo się cieszę, że pracując mogę słyszeć radosny śmiech żony ;)”

Piotr (drugi raz na budowie):

„Mnie zawsze podobają się wszelkie inicjatywy, gdzie faceci robią coś razem, bo chcą, a nie że muszą! I to daje niesamowitą frajdę i poczucie jedności między facetami. Bo odkryłem, że faceci potrzebują bliższych więzi z facetami, ale opartych na trudzie i zaangażowaniu. Na „módl się i pracuj” przez krew, pot i łzy. To przeżycie to jedna z piękniejszych męskich chwil.”

Marek (trzeci raz na budowie):

„To jest niemożliwe, żeby wykonać tak dużo w tak krótkim czasie (po ludzku), a jednak to, co niemożliwe staje się możliwe dzięki współpracy wielu osób, wspólnego dążenia do celu i dzięki temu, że nie potraktowaliśmy tego jako pracy, ale jak wielką przygodę i realizację marzeń z dzieciństwa.”

Piotr ( trzeci raz na budowie):

„Fantastyczne wrażenia! Trzeci raz budowałem i trzeci raz wyszło wszystko super. Ciekawi ludzi. Ciekawa inicjatywa. Dużo przyjemności i dużo zmęczenia. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że… nie jestem już młodzieniaszkiem.”

Robert (pierwszy raz na budowie i pierwszy raz w Wisełce):

„Całe dwa dni praca trwała od świtu do zmroku. Pierwszego dnia pracy, nie wychodząc z ośrodka przeszedłem 16,28 km (21180 kroków ;)). Praca układała się wspaniale. Jestem pod wrażeniem profesjonalistów, którzy spotkali się na budowie – profesjonalistów niebudowlańców, którzy normalnie pracują w przedziwnych dziedzinach.”

Jacek (główny szef)

„Niesamowita jest siła ludzi, którzy nie muszą, a chcą. Ta sama budowa z pracownikami najemnymi nie udałaby się w takim czasie. Jestem zadaniowcem, więc mocno koncentruję się na pracy. Ale na pewno ta budowa by się nie udała, gdyby nie doświadczenie poprzednich  dwóch lat.  Mimo że było kilku fachowców, pracowali jak grupa ludzi a nie jak indywidualiści. Spora część pomysłów i rozwiązań powstała w trakcie budowy.”

 

A teraz kobiecy punkt widzenia:

Kasia (czwarty raz na budowie):

“Cudownie. Jestem dumna!”

Agnieszka (drugi raz na budowie):

„To jest dobre dla wszystkich, dobre dla rodzin, dzieci, mam i przede wszystkim dla facetów, bo oni się integrują wolniej niż kobiety. Taka praca działa na korzyść integrowania, poznawani i zaprzyjaźniania się. Współpraca dobra rzecz, widać po dobrych owocach. O! Jaki  zbawczy wpływ pracy fizycznej dla ciała. Jaka też duma, że pracują, że robią coś dla dzieci. Że wolny czas wolą spędzić aktywnie i pożytecznie.”

Asia (pierwszy raz na budowie):

„Rewelacja! Cudowna atmosfera, współpraca. Już się cieszę, że przyjeżdżam tu za 1,5 miesiąca (a jesteśmy tu pierwszy raz).  Gdy tu przyjechaliśmy, syn jeszcze nie zdążył wysiąść z samochodu stwierdził, że już nigdzie indziej nie chce wyjeżdżać na wakacje. A ja? Ledwo tu przyjechałam, dostałam na koniec awans na kierownicze stanowisko na zmywaku 😉 Jeszcze nigdy tak szybko nie pięłam się po szczeblach kariery ;)”

Marta (żona konstruktora)
“Piorunujące wrażenie zrobiło na mnie, jak w samo południe, gdy dzwony biły na Anioł Pański, mężczyźni stanęli i zaczęli się modlić! Poprzednie budowy były w miejscach odległych, mało tam mogliśmy wszyscy przebywać, a tym razem cała ta budowa była w centrum. Więc wszyscy tu byli i mogli obserwować, a dzieci pomagać.”

Magda (trzeci raz na budowie):

„Uważam, że jest to fantastyczna rzecz. Uwielbiam patrzeć, jak faceci razem pracują! Zespołowo. W tym roku było budowanie w centrum, więc można też było patrzeć, jak pracują.”

Daria (pierwszy raz na budowie):

„Dla mnie wrażenie niesamowite, bo ogromny spokój podczas pracy był. Przyjazna atmosfera. Jest bardzo fajnie. W ogóle piękny ośrodek i to, że wciąż się go ubogaca. To jest niesamowite, że wszyscy tu teraz dla Wspólnoty pracują.”

 

Efektem tego pospolitego ruszenia nie było przygnębiające pole po bitwie, a taki oto widok:

 

Trzy Wieże

P1020911

P1020594

Warto było podjąć wszelki trud!

Korespondentka z Północnego Zachodu – Dorota 🙂