Czasami powstrzymuję w sobie ”wewnętrznego chama”…
Jechałem uberem na spotkanie. Autem kierował na oko 50-60-letni poczciwy pan. Miał mnie zawieźć do centrum; GPS w telefonie dobrze pokazywał mu trasę, ale chciał ją nadrobić i skręcił na skróty… Pomylił uliczki i zamiast na Plac Zamkowy musieliśmy wrócić na most, czyli dodatkowo zrobić parę kilometrów.
Ja spóźniałem się bardziej. Pan lekko zdenerwowany mówił, że to przez przypadek i przytaknąłem, że nie szkodzi. Zawracając z mostu, znów źle skręcił i znów nadrobiliśmy drogi; wylądowaliśmy na Pradze. W dodatku korki – i mineło prawie 15 minut, zanim wróciliśmy na nieszczęsny most i na miejsce spotkania.
W głowie kotłowały mi się myśli, że jestem spóźniony ponad 20 minut, że dodatkowo zrobiliśmy z 7 kilometrów i że będę musiał za to zapłacić. I wystawię za to niską ocenę kierowcy.
Nagle spojrzałem i zobaczyłem w lusterku kierowcy smutne spojrzenie tego starszego pana… Powiedział po chwili spokojnym tonem:
– Niech pan tam zgłosi, że tyle jechałem i wystawi mi niską notę, zasługuję. Taki kawał źle jechaliśmy…
Wyrzuciłem z głowy złe myśli i wyjaśniłem ”sobie”, że przecież on nie chciał jechać źle. Chciał dobrze, każdy się może pomylić. Momentalnie zażartowałem, że przecież każdy się może pomylić i że jak kocha, to poczeka 🙂 Usłyszałem tylko “uff” i zauważyłem delikatny uśmiech ulgi na jego twarzy.
Trochę skłamałem, bo jechałem na spotkanie z Piotrem Fronczewskim, ale na szybko wymyśliłem tę formułkę “kocha to poczeka” 🙂 Opowiedział mi o swoich pierwszych miłościach.
I wiecie co? Dojechaliśmy na miejsce. Mile się pożegnałem, idę do kawiarni, prawię chwytam za klamkę i widzę Pana Kleksa, który też dopiero co wchodzi. Ale wiecie – spotkanie takie, jakby ktoś to reżyserował! Dosłownie weszliśmy w tym samym momencie, w tej samej sekundzie!
Ciesze się, że zdołałem wypędzić z siebie tego wewnętrznego chama i zdołać wyreżyserować życie. Mogłem się zirytować, wystawić panu złą ocenę za przejazd… A może on sobie tak dorabia do emerytury? A może właśnie za ten przejazd straciłby tą pracę… Nie zbiednieję za te nadrobione kilometry i parę złotych, a panu na pewno zrobiło się milej na sercu 🙂
Z Panem Kleksem wypiliśmy esspreso i szykujemy dla Was mały film, bądźcie czujni i reżyserujcie swoje życie jak najlepiej. 🙂
Daniel Rusin
Tekst jest wpisem “Reżysera Życia”, Daniela Rusina, twórcy projektów filmowych i fotograficznych, których wspólny mianownik można określić jako inspirowanie do empatii, życzliwości i szukania zawsze dobra. Ta opowieść z życia fantastycznie opisuje proces codziennego wychowywania dialogu wewnętrznego, o którym także mówi JA+TY=MY. [Redakcja]