… przeżywa się tu bardzo radośnie, choć przecież jest to także i smutny moment, bo zwiastuje rozstanie. Radośnie, bo to, co się dokonało, jest niezwykłe: tak intensywnego szkolenia nie spotyka się często. Praca naprawdę od świtu do późnej nocy, z krótkimi przerwami na posiłki, które same w sobie są okazją do nawiązywania kontaktów, wymiany doświadczeń i poznawania nawzajem swoich kultur. Ze świadomością, że łączy nas wszystkich wspólne doświadczenie bycia zaproszonym do wielkiego dzieła służbie człowiekowi w obszarze tak delikatnym, tak intymnym, a jednocześnie tak pełnym Bożej obecności.
Smutne, bo w takim gronie już się nie spotkamy; bo każdy z nas wróci do siebie i swojego środowiska, gdzie nie do końca posługa życiu będzie zrozumiana i uszanowana. Więc będzie się tęsknić do tego grona, które tak wyraźnie i tak mocno staje po stronie życia.
Dla mnie jako kapłana to wymarzone miejsce posługi: ludzie, którzy tu pracują i uczą, jak dr Thomas Hilgers i całe Faculty, czyli wykładowcy tego programu, całymi sobą świadczą o Bożych źródłach życia i o ogromnej odpowiedzialności za służbę w tym obszarze. Bardzo to przypomina nasze Łomianki i lata spędzone na wykładach. Tym bardziej, że nasze Instytuty powstały z podobnej inspiracji i w niedalekim odstępie czasowym od siebie.
Piszę te słowa już późno w nocy, kiedy jeszcze spotkanie pożegnalne trwa w najlepsze. Nikomu się nie spieszy do zakończenia. Jest tyle niedokończonych rozmów, jest tyle jeszcze sobie do opowiedzenia. Będą te chwile wracać w pamięci. Będą, taką mam nadzieję, umocnieniem na chwile zwątpienia.
Z serdeczną modlitwą za Was z Omaha
Fr. Jay