The Music Man

April 26, 2016 6:16 am

Pisaliśmy o “Panu od muzyki”, ale The Music Man to zupełnie inna opowieść, w iście amerykańskim stylu. Musical trafił w 1957 roku na Broadway, zdobył 5 razy Tony Awards, 1375 razy został przedstawiony, doczekał się pierwszej Grammy za najlepszy musical i przez 245 tygodni nie schodził z listy przebojów; na koniec został zekranizowany w 1962 roku dla kina, a potem sfilmowany dla telewizji.

A piszę o tym, bo obejrzałem The Music Man w wykonaniu młodzieży katolickiej szkoły św. Cecylii, gdzie odbywał się nasz Program. I były tam dzieci wielu par, które uczestniczyły w JA+TY=MY. Kiedy znalazłem się w szkolnej (i parafialnej zarazem) sali widowiskowej, wiele osób do mnie podchodziło się przypomnieć. Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał się: “a jak wasze rytuały?” Okazało się, że najwięcej mężczyzn spośród wszystkich kroków proponowanych w Programie praktykuje otwieranie drzwi w samochodzie 🙂 Gdy chodzi o resztę, to rozkładają bezradnie ręce.

Przyjęło się, że od dbania o relację jest kobieta, a mężczyzna nie musi tu wiele się wykazywać. A przecież ten sam mężczyzna potrafi zawodowo się troszczyć o utrzymanie dobrej relacji z klientem, pozostawać w bardzo dobrych relacjach ze swoim zespołem, pamięta o imieninach i o tym, żeby pochwalić zespół i poszczególne osoby za zaangażowanie i wyniki, w tym samym czasie zapominając o rocznicy ślubu czy rocznicy urodzin własnej żony. Przy tym traktuje wiele rzeczy jako należne i nie wymagające nawet podziękowania. W work-life balance liczy się dla niego tylko work, a life (rozumiane jako życie rodzinne) to już nie kwestia balance, ale zwykły balast.

Dobrym początkiem jest zawsze sięgnięcie na powrót do rytuałów i wzięcie ich na siebie. To ja organizuję nasz miesięczny rytuał, to ja wykazuję inicjatywę i dbam o wszystkie szczegóły. Wiemy dobrze, że to nie jest łatwe, że za tym się kryje pewnie trud, ale czyż nie dlatego życie ma smak? 🙂

Z Hastings w Nebrasce

Fr. Jay

dla nocnych marków

April 10, 2016 11:09 am

W ramach dobrego startu w nowy tydzień (dla tych, którzy nie muszą zrywać się bladym świtem 😉 ), z niedzieli na poniedziałek 10/11 kwietnia o północy będzie można posłuchać rozmowy Sylwii Sułkowskiej z nami o książce “Raz się żyje. Przewodnik po work-life balance” i o wysiłku łączenia pracy z życiem rodzinnym. Dużo tam opowiadamy (nagranie miało miejsce tydzień temu).

Radia można słuchać przez internet pod adresem: http://www.polskieradio.pl/10,Czworka

Wszystkich nocnych marków (i Marysie) zapraszamy serdecznie do słuchania!

Małgorzata Rybak i ks. Jarosław Szymczak

PS. Archiwalne nagranie wywiadu o książce w Radio Warszawa, wyemitowane 15 marca 2016, można odsłuchać TU.

drugi etap plebiscytów

April 5, 2016 5:00 am

Drodzy Czytelnicy,

Tylko i wyłącznie dzięki Waszym głosom nasza książka “Raz się żyje. Przewodnik po work-life balance otrzymała nominację i znalazła się w finale plebiscytów “Najlepsza książka na wiosnę” i “Najlepsza książka katolicka”. Serdecznie dziękujemy! 30 marca rozpoczął się drugi etap konkursu i potrwa jedynie do 13 kwietnia. Bardzo prosimy Was o wsparcie dla książki, ponieważ każde słowo opublikowane w mediach na jej temat zwiększa szansę wejścia jej na rynek czytelników spoza grona Fundacji.

W nowym głosowaniu można wziąć udział na stronach:

“Najlepsza książka na wiosnę” http://ksiazkanawiosne.pl/
“Najlepsza książka katolicka” http://ksiazkakatolicka.pl/

Dziękujemy Wam za czytanie książki, polecanie jej (w tym za pomysł, by fotografować się z książką i wklejać post na nasze tablice na FB 😉 ) i wszystkie Wasze piękne komentarze na jej temat, które do nas wracają. To dla nas wielka radość i znak, że warto było włożyć w tę pracę krew, pot i łzy, by podzielić się z Wami tym, co jest polem naszego osobistego doświadczenia i zmagań. Książki rozchodzą się poprzez Fundację ogromnie szybko, już dwa razy musieliśmy zamawiać nowe partie egzemplarzy z drukarni. Cieszymy się, że dobre słowo dzięki Wam idzie w świat! 🙂

Serdecznie pozdrawiamy

Małgorzata Rybak i ks. Jarosław Szymczak

 

być albo nie być Fundacji Pomoc Rodzinie

March 19, 2016 10:04 am

– powierzone zostało dzisiaj w Kaliszu św. Józefowi, w dniu Jego święta. W czasie Mszy  o godz. 6:30 w sanktuarium, a później w uroczystym akcie oddania, spisanym wcześniej podczas spotkaia całego Zespołu – tzw. “Centrali” – czyli ludzi, którzy dla Fundacji pracują na co dzień i niosą jej ciężary w sercu i znają je od podszewki. Czasem do punktu, w którym trzeba odwoływać się do najgłębszych pokładów motywacji, by się w tej pracy nie załamać.

Chociaż praca ta w większości jest bezpłatna (w tym także dla prezesa Fundacji), części zadań nie da się żadną miarą wykonać bez środków materialnych. Pomimo zabiegów fundraisingowych, wiemy to z całą pewością, że Fundacja nie przetrwa bez deklaracji stałych wpłat ze strony ludzi, którym podoba się to, co robimy. Zlecenia stałe – począwszy od 5 zł, które miesięcznie obciążyłoby Wasze konto – dopiero mogą pozwolić na zaplanowanie budżetu.

Jeśli chcecie, by powstawały kolejne Programy, by można było doskonalić to, co już jest; szkolić ludzi, pomagać coraz lepiej oraz przygotowywać nowe publikacje; by nasza świetlica środowiskowa zyskała choćby najskromniejszy placyk zabaw oraz by można było czytać w sieci o działalności Fundacji i Programach (za czym idzie utrzymanie domen i serwerów, a także konieczna rozbudowa strony) – prosimy Was o “abonament pomocy rodzinie”. Żadna złotówka przekazana na konto Fundacji nie idzie w błoto.

Podsumowanie naszej działalności w ciągu ostatniego roku znajdziecie TUTAJ, a numer konta – TUTAJ.

Serdecznie dziękujemy, jeśli nie odłożycie naszej prośby “na później”, na “spokojniejszą głowę”, na luźniejszy grafik…

Zespół Fundacji Pomoc Rodzinie

 

happy end

May 13, 2014 8:10 am

“Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. (…) Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.” (J 10, 27-30)

Czasem w zatroskaniu o swoje życie, byt materialny, ale też i duchowy, nie dostrzegamy, że ulegliśmy iluzji o naszej wszechmocy. Wydaje się nam, że wręcz przeciwnie: że to bezsilność lub poczucie zbyt małego wpływu na rzeczywistość pcha nas w niepokój, w kurczowe trzymanie wszystkich sznurków. Ale czy wiara w to, że im więcej będziemy się martwić, tym bardziej coś się stanie lub nie, nie jest przypisywaniem sobie zbyt wielkiej mocy? Jakbyśmy dali się oszukać, że nam zależy bardziej niż Jemu.

On wyciąga z naszych rąk te sznurki miliona spraw, kładąc przed nami tylko sprawy najbliższe. “Owca”. “Dziecko”. Czy te słowa nie opisują zależności, która nie jest zniewalająca, ale pozwala, by martwił się o nas Ktoś większy? Ktoś, kto policzył włosy na naszej głowie (i przewidział też moment, w którym każdy z nich wypadnie – niekiedy niepotrzebnie, bo właśnie ze zmartwienia 😉 ) i nasze dobro interesuje Go jeszcze bardziej niż nas samych. Bo bezgranicznie kocha i chce nas mieć najbliżej Siebie i po tej, i po tamtej stronie.

Taki przewidział happy end, który będzie przecież dopiero początkiem.

M

"Wszystko"

March 2, 2014 10:05 am

“Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.” (Mt 6, 33)

Zatrzymując się dziś nad czytaniami, sporo czasu poświęciłem rozważaniu szczególnie tego zdania. Jest w nim bowiem pułapka, w którą można wpaść. Interes. Dobry, pobożny, ale interes. Z akcentem na “wszystko będzie mi dodane”. A to kłóci się z Dobrą Nowiną.

To nie o interes chodzi w tym zdaniu, ale o konsekwencje przyjęcia innej optyki w życiu. Kiedy zaczynam się na serio angażować w sprawy Boże i o Jego Królestwo się staram, zmienia się perspektywa mojego patrzenia. Z rzeczy koniecznych do zdobycia – na rzeczy ważne w tym życiu. I wtedy wiele spraw się upraszcza. Bóg, którego Królestwo jest mi drogie, jest ubogi, pokorny i pełen miłości. Obcowanie z Nim może mnie powoli w Niego przemienić. Niestety nie dzieje się to tak szybko i automatycznie, jakbym to sobie wyobrażał, przynajmniej nie u mnie 😉 , ale jest procesem, który przynosi owoce.

Jego nie da się prześcignąć w okazywaniu miłości. Jego miara jest ciągle niedościgła: nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem, stokroć tyle…

Z pamięcią o Was wszystkich, Kochani

ks. Jarosław

właściwe decyzje

February 21, 2014 8:59 am

Czasami zdarza mi się, że fizycznie w portfelu nie mam zbyt wielu pieniędzy. No ale korzystam z udogodnień techniki i mam kartę bankomatową, którą mogę zapłacić w sklepie lub wypłacić pieniądze z bankomatu (choć czasami jest mi to bardzo nie po drodze).

I akurat wczoraj, z ostatnimi groszami, które wrzuciłam do parkometru i jednym banknotem pięćdziesięciozłotowym, zaparkowałam koło katedry i postanowiłam zajść do niej na chwilę. Napełniona jej spokojem i ciszą, cieszyłam się z tego, że tam jestem, gdy nagle podeszła do mnie dość młoda, lecz bardzo zaniedbana, kobieta i chciała ode mnie pieniędzy na jedzenie. Dawno temu postanowiłam sobie, że w takich sytuacjach będę z taką osobą szła do sklepu i po prostu kupowała jedzenie. Próbowałam więc jej to powiedzieć, lecz ona wykrzyczała do mnie w tej katedrze, że nie chce jedzenia, tylko pieniądze na jedzenie, dodając przy tym niecenzuralne epitety pod adresem mojej osoby i poszła sobie.

Zrobiło mi się nieswojo. Raz, że zostałam obrażona, a dwa, że poczułam pewne poczucie winy, że nie wypełniłam prośby św. Jakuba, którą dzisiaj nam czytania z dnia przytaczają:

“Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda?” (Jk 2,14-24.26)

I pewnie, mimo że każdego roku staram się, aby mój PIT był zawsze rozliczony ze wskazaniem przekazania 1% podatku wybranej instytucji czy Fundacji, że wspieramy z mężem lokalne dzieła dobroczynności, czy też gdy spotkam kogoś nieznajomego, który prosi o jedzenie, po prostu je kupuję, to w takich sytuacjach będę się czuła źle, tym bardziej, że wcale nie chciałam tej kobiety zbyć. Ale mam wrażenie, że ona doskonale też wiedziała, że swoim zachowaniem i słowami zrobi mi przykrość.

Po wyjściu z katedry szukałam jej jeszcze, ale jej nie było. Więc jednak nie do końca chodziło o jedzenie. Chodziło o pieniądze.

I pewnie ile takich historii, tyle zakończeń. Pewnie wiele właściwych.

Każdemu zaś życzę tych tchnień Ducha Świętego, aby spotkawszy człowieka w potrzebie umieć i móc mu właściwie pomóc.

“Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też martwa jest wiara bez uczynków.” (Jk 2,26)

Dorota

 

okazja

August 30, 2013 5:00 am

“Pan tych miłuje, którzy zła nienawidzą, On strzeże życia swoich świętych, wyrywa ich z rąk grzeszników” (Ps 97, 10)

Ostatnie dni wakacji spędzamy z przyjaciółmi w pięknych polskich górach – Tatrach. Oprócz zachwytu nad tymiż górami, których zresztą nie widać, bo zakryte są prawie cały czas chmurami, musimy zapewnić sobie wyżywienie. Korzystamy więc z jednego z dyskontu, gdzie tuż przy samym wyjściu jest ostatnia kasa, a nie ma ochroniarza. Gdy płaciliśmy przy kasie, za nami ustawiło się trzech młodych mężczyzn. Kasjer nagle wstał i odszedł do innej kasy rozmienić pieniądze, zostawiając otwartą kasetkę. Jeden z mężczyzn za nami wręcz nie mógł się powstrzymać, nachylał się mocno nad taśmą. Kasetka jednak była za daleko. Drugi w tym czasie, widząc, że obserwujemy kasę, wyszedł z kolejki wraz z częścią towaru. Zawrócił jednak, gdy mu zwróciliśmy uwagę, że nie zapłacił za towar. Gdy po chwili kasjer wrócił z rozmienionymi pieniędzmi, koleżanka go zapewniła: “Ma pan dobrych i czujnych Aniołów Stróżów!”

Wychodząc ze sklepu zauważyłam, że mężczyzna, który chciał wynieść towar bez zapłaty, wyniósł go. Mijając mnie, słownie mnie zaatakował: “Dlaczego jest pani taka akuratna? Gdyby znalazła pani pieniądze, to czy oddałaby je?”
“Nie miałam jeszcze nigdy takiego dylematu” odpowiedziałam szybko, “ale w sklepie nie kradnę!”

Niestety, nie było nawet komu o tym powiedzieć.

No tak. Okazja czyni złodzieja, mówi stare polskie przysłowie. Jednakże możemy z niej nie skorzystać! Może nawet można w ten sposób komuś pomóc.

“Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.” (Mt 25,13)
Tak mówi dziś Pan.

Dorota

zamiast transmisji

May 16, 2013 11:09 am

Bardzo chcieliśmy napisać tutaj wczoraj, że możemy wszyscy brać udział w World Congress of Families w Sydney 2013 poprzez transmisję on-line, ale niestety w tym roku tej możliwości – w odróżnieniu od Madrytu – nie ma. Dzisiaj rano naszego czasu Fr Jay miał mówić na sesji poświęconej tematowi rodziny w kontekście pracy o “Work-Life Balance: Preserving Dignity, Protecting Family”. Pozostaje mieć nadzieję na materiały pokonferencyjne.

Póki jednak nastąpi jakakolwiek łączność z Sydney i znak życia od Prelegenta, zamieszczamy kilka tzw. “highlights” z tego wystąpienia, czyli myśli, które mogą nam pomóc w naszym myśleniu o pracy.  Oraz pamiątkową fotografię z przygotowań do Kongresu.

“Potrzeba twórczego i celowego działania została wpisana w ludzkie serce przez Boga, pierwszego Twórcę i Artystę, który cieszył się za każdym razem, gdy widział efekty pracy swoich rąk.”

“Gdy nauczysz się współpracować z innymi, dzielić się odpowiedzialnością i rozwiązywać konflikty – umiejętności te będą stanowić twój osobisty potencjał także poza pracą.”

“Czasem trzeba sobie zadać proste pytanie – i udzielić na nie szczerej odpowiedzi: ‘Czy naprawdę potrzebujemy tej czy tamtej rzeczy?’ – zamiast mówić: Nie mam wyjścia, muszę wypruwać sobie flaki, żeby na to wszystko zarobić’.”

“Jeśli nie wpiszesz w kalendarz czasu dla relacji z żoną/mężem, śmierć waszego związku jest tylko kwestią czasu”.

“W pracy znajdziesz zastępcę, ale nikt ciebie nie zastąpi  w trosce o potrzeby swojej własnej rodziny. Gdy zadbasz o szczęście najbliższych i ty będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.”

work-life balance in practice

dorobić się

August 30, 2012 6:15 am

Żył pewien bogaty człowiek, który całe życie ciężko pracował – i bardzo oszczędzał. Pracowitość to piękna cecha, ale gdy idzie w parze z chciwością, zamyka serce na cztery spusty wraz ze zgromadzonym bogactwem.

Człowiek ów szczycił się swoją zapobiegliwością. Także tym, że nauczył się omijać szerokim łukiem tych niezaradnych, którzy prosili o pomoc.

I opowiadał często, że tylko jeden raz w życiu oddał coś za darmo – a była to koszula, z której odciął guziki (bo mogą się przydać) i wrzucił do kontenera PCK.

Pewnej nocy przyśnił mu się Pan Jezus. Przyszedł do niego w tej właśnie śmierdzącej, przepoconej, starej koszuli. Bez guzików (bo mogły się przydać).

Człowiek ten doznał tak wielkiego przerażenia, że zmarł tej samej nocy. *

Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Mt 25,40

*Serdecznie dziękuję ks. Proboszczowi parafii Grzegorz koło Chełmży za tę historię. A także za sposób, w jaki ją opowiedział i skomentował.

Małgosia