Dar radosny

December 6, 2016 5:00 am

„Radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 9, 7). To ostatni element bycia darem z siebie. Nie tylko wolny, nie tylko twórczy, ale i radosny. Jak bardzo uśmiech na twarzy, serdeczne zareagowanie na prośbę może zmienić cały nasza świat na lepsze. 🙂

I choć radość jest owocem Ducha Świętego, to uśmiech mieści się w zakresie naszych możliwości. Jest to najprostszy na świecie gest, zrozumiały dla każdego, tak wiele komunikujący. Rozumie ten gest dziecko i staruszek, sprzedawca „na kasie” i pan, który tankuje mi paliwo.

Ostatnio często jeździłem naszą autostradą „Wolności”, płacąc co chwilę za poszczególne odcinki. We Francji załatwiają to automaty. U nas, w małych budkach, siedzą panie. Każdej podziękowałem za to, że jest i że wykonuje tę pracę dla nas. Pani z ostatniego już odcinka przed zjazdem na S3 bardzo serdecznie podziękowała za podziękowanie, bo tak wielu ją traktuje jako element systemu (który na dodatek zabiera duże pieniądze) i prawie jak automat. A przecież wykonuje swoją pracę. I to jest jej dar dla nas kierowców.

Możemy przez serdeczny uśmiech naprawdę zmieniać nasz świat na lepsze. Uśmiechajmy się wiele, nie żałujmy sobie tego drobnego gestu. Czasem kosztuje, ale przecież warto. Skorzysta na tym nie tylko adresat, ale i moja własna twarz, bo ładniej nam w uśmiechach. Jeśli już dar, to niech będzie radosny.

Z życzeniami wielu darów od świętego Mikołaja, tym razem nie tylko uśmiechów

ks. Jarosław Szymczak

“Równa babka” w Radio Rodzina

November 24, 2016 5:00 am

Dziś (czwartek 23 listopada) o 21:30 będzie można posłuchać rozmowy o work-life balance – zwłaszcza z kobiecego punktu widzenia –  w audycji z cyklu “Równa babka” w Radio Rodzina.

Jadę tam wczoraj na nagranie między okulistą, do którego udało mi się wybrać po pół roku odkładania tego, a odbieraniem średniego syna z karate i starszej córki z gimnazjum. Przed samym wejściem do studia dzwoni Andrzej z poczekalni do pediatry, że wizyta, na którą wysłałam go z naszym Krzysiem, jest umówiona na za dwa tygodnie. Oboje z Mężem chodzimy przodem do tyłu z powodu nieprzespanej z przyczyn niezależnych od nas nocy; jej ukoronowaniem był moment, gdy ostatecznie najmłodsze z naszych dzieci wstało po czwartej rano. W lustrze w studyjnej łazience zauważam, że sińce pod oczami mam tego popołudnia w kolorze cieni do powiek i równie nieregularne, bo makijaż nakładałam znowu na ostatnią chwilę, gdy Mały próbował skonfiskować wszystkie znalezione przedmioty do pisania w pokojach rodzeństwa (#MamoCzy PawełekTuDzisiajBył #JakByliśmyWszkole?).

Prawda, że to wystarczy, by czuć się na siłach opowiadać o zrównoważonym życiu? 🙂

“Równa babka” to audycja przygotowywana przez kobiety (Adrianna Sierocińska i znana we Wrocławiu “Żona Spełniona” – Ilona Tarasiuk), o kobietach i dla kobiet. Będę opowiadać w niej o pracy zawodowej i pracy w domu, o macierzyństwie, perfekcjonizmie i pracoholizmie, a także o sposobach dobrego wykorzystania czasu poszukiwania pracy. Opowiem o odpoczynku, o wspierających, wartościowych relacjach i priorytetach. Oczywiście także o relacji małżeńskiej, bo jej znaczenie dla rodziny jest fundamentalne.

Żałuję, że w nagraniu nie uczestniczył Współautor naszej książki, ks. Jarosław Szymczak, podróżujący w sprawach FertilityCare Centers – może z racji noszenia “sukienki” zostałby wpuszczony do studia. 🙂 Jestem jednak przekonana, że ci, którzy trochę już weszli w ducha JA+TY=MY,  rozpoznają bez trudu inspiracje Programem i coś z doświadczenia trzydziestu lat pracy z małżeństwami, także w kryzysach, które już za Fr. Jay.

Do usłyszenia wieczorem 🙂 Tu znajedziecie linka do słuchania on-line.

Małgorzata Rybak

Profesjonalizm

October 18, 2016 5:00 am

Zasłyszane z „drugiej ręki”, jak to się mówi.

W pracy rozmawiają koleżanki.  Pierwsza dzieli się z drugą doświadczeniem, że nie ma takiego daru kontaktu z klientem jak trzecia, nieobecna koleżanka. Ta, to nawet gdy jest zmęczona, zirytowana  czy zdenerwowana, to potrafi się opanować i wspaniale obsłużyć osobę. I tak, w trakcie dyskusji, ta druga pyta się pierwszej czy wie, co robi ta trzecia przed pracą, co może pomaga jej zachowywać się tak profesjonalnie. Na pytanie co, padła odpowiedź: modli się.

Nie powiem, bym się nie modlił przed pracą. Robię to bardzo często. Polecam Bogu cały dzień, wszystkich klientów, pacjentów, pracowników. Ale zdarza się, że wpadam do gabinetu ledwo „westchnąwszy”, a i bez tego westchnienia w szczególnie obciążone pośpiechem i zdenerwowaniem dni także potrafię rozpocząć dzień pracy. Zmobilizowałem się na nowo. Staram się, by modlitwa nie była jednym z punktów na liście zadań do wykonania. Chciałbym, by modlitwa rozpoczynała mój dzień. Po niej łatwiej zabrać się za ową listę.

Michał

czas dla siebie

June 20, 2016 5:00 am

Przez najbliższe dwa tygodnie zatrzymamy się na Przystani nad “czasem dla nas”. Jako swego rodzaju intro, chciałabym jeszcze przez chwilę zastanowić się nad czasem dla siebie samej / siebie samego, który sprawi, że będziemy na tyle “u siebie”, żeby być w stanie przyjąć tam drugiego.

Cały człowiek to ciało, dusza, emocje i intelekt (pisaliśmy o tym dużo w książce). Kiedy myślę nad swoimi czterema ćwiartkami i obszarami największych zaniedbań – szukam dobrych kroków, dobrych rozwiązań, żeby dowartościować sfery zaniedbane przez ilość zadań czekających realizacji w pracy i w domu. I przychodzi mi do głowy jedna tylko rzecz: doba ma 24 godziny. Tylko to jedno zdanie.

Jeśli dla ciała wykroimy z tych 24 godzin stosowną ilość snu i pół godziny (godzinę?) na spacer (bieg? rower? basen?), to na pozostałe dziedziny także zostanie ileś. Nie mniej, nie więcej. Ileś na rozmowę z Bogiem, ileś na bycie z mężem, dziećmi, budowanie z nimi więzi. I dopiero resztę czasu trzeba by ładować w krzątaninę po domu (ta nigdy się nie kończy, to studnia bez dnia, która pożre wszystko inne, czego nie ochronimy). I podobnie na pracę, jeśli mamy jakiś wpływ na ilość godzin, które mamy jej (twórczo) oddać.

Wystarczy więc inżynierię planowania czasu zacząć od końca – od tego, co ważne i kluczowe dla naszego funkcjonowania jako zdrowego człowieka, żony/męża, mamy/taty. Wówczas pozostałe pilne sprawy zastaną w nas przytomnego, gotowego im podołać człowieka – oraz realistę, jeśli chodzi o zapełnianie kalendarza planami.

m

Zniszczone opactwo

May 30, 2016 5:00 am

Spędziłem kilka dni w gronie przyjaciół w ruinach XIII-wiecznego cysterskiego opactwa La Clarté-Dieux niedaleko Tours. Kościół, budynek ojców i  kapitularz – rozebrane do cna; budynek braci oraz kuchnia – ocalały; jadalnia – częściowo zachowana.

W 1240 roku przybyło tu 12 mnichów, a w 1275 był już kościół i większość zabudowań, wznoszonych z kamienia wydobywanego w kamieniołomie na terenie opactwa. Miejsce modlitwy, życia i pracy tak wielu ojców i braci przestało istnieć w czasach rewolucji francuskiej. Dwudziesta piąta córka (czyli fundacja) opactwa w Citeaux (od którego powstały wszystkie opactwa cysterskie i skąd pochodzi nazwa tego zakonu: Cistertium – to łacińska nazwa Cîteaux) jest dzisiaj w opłakanym stanie.  Ostatni ojcowie zostali przepędzeni, zaś opactwo, przekazane w prywatne ręce, rozebrano na kamienie na sprzedaż i zmieniono w miejsce uprawy pieczarek. Polsko-francuskie małżeństwo kupiło zarośnięte ruiny ze względu na budynki gospodarcze i dom, który można było jeszcze wyremontować – potem odkryli, jakie skarby kryją się w tych murach. Powoli odgruzowywane, powoli remontowane, wracają do swojego majestatu i życia.

Myślę o work-life balance cystersów, którzy to miejsce tworzyli. Wszystko w doskonałym rytmie modlitwy, pracy i odpoczynku. Byli samowystarczalni, więc wybierali miejsca odległe od osad, wśród lasów, pustkowi lub bagien. Poświęcili całe swoje życie i oddali swoje talenty, by to miejsce chwały Pana Boga zbudować, a stracili to wszystko w zawierusze rewolucji.

A przecież ich dzieło, przez tyle lat zapomniane i obrócone w ruinę, wraca powoli do życia – nie za sprawą mnichów, ale małżonków, którzy wszystkie swoje siły wkładają w jego odbudowę. To praca poświęcona czemuś większemu niż tylko zabezpieczenie środków na godziwe życie. Oboje są wolnych zawodów: konserwator zabytkowych mebli i rzeźbiarka; realizują swoje pasje zawodowe, przeznaczając wszystkie środki (własne i te otrzymane od sponsorów), żeby ocalić od zapomnienia to miejsce poprzez organiczną pracę własnych rąk i serc, podobnie jak setki lat temu. Dzieci i wnuki Państwa Moussette, przyjeżdżając w to miejsce, widzą już co innego niż mnisi. Oba wymiary życia – praca i dom – spotykają się tutaj, podobnie jak życie konsekrowane i życie małżeńskie/rodzinne. Te dwa powołania nie stoją w opozycji do siebie, ale wymagają siebie nawzajem jako wymiary komplementarne.

Z pamięcią o Was

ks. Jarosław

IMG_7050

IMG_7040

IMG_7036

IMG_7021

IMG_7020

IMG_7012

IMG_7008

IMG_6981

The Music Man

April 26, 2016 6:16 am

Pisaliśmy o “Panu od muzyki”, ale The Music Man to zupełnie inna opowieść, w iście amerykańskim stylu. Musical trafił w 1957 roku na Broadway, zdobył 5 razy Tony Awards, 1375 razy został przedstawiony, doczekał się pierwszej Grammy za najlepszy musical i przez 245 tygodni nie schodził z listy przebojów; na koniec został zekranizowany w 1962 roku dla kina, a potem sfilmowany dla telewizji.

A piszę o tym, bo obejrzałem The Music Man w wykonaniu młodzieży katolickiej szkoły św. Cecylii, gdzie odbywał się nasz Program. I były tam dzieci wielu par, które uczestniczyły w JA+TY=MY. Kiedy znalazłem się w szkolnej (i parafialnej zarazem) sali widowiskowej, wiele osób do mnie podchodziło się przypomnieć. Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał się: “a jak wasze rytuały?” Okazało się, że najwięcej mężczyzn spośród wszystkich kroków proponowanych w Programie praktykuje otwieranie drzwi w samochodzie 🙂 Gdy chodzi o resztę, to rozkładają bezradnie ręce.

Przyjęło się, że od dbania o relację jest kobieta, a mężczyzna nie musi tu wiele się wykazywać. A przecież ten sam mężczyzna potrafi zawodowo się troszczyć o utrzymanie dobrej relacji z klientem, pozostawać w bardzo dobrych relacjach ze swoim zespołem, pamięta o imieninach i o tym, żeby pochwalić zespół i poszczególne osoby za zaangażowanie i wyniki, w tym samym czasie zapominając o rocznicy ślubu czy rocznicy urodzin własnej żony. Przy tym traktuje wiele rzeczy jako należne i nie wymagające nawet podziękowania. W work-life balance liczy się dla niego tylko work, a life (rozumiane jako życie rodzinne) to już nie kwestia balance, ale zwykły balast.

Dobrym początkiem jest zawsze sięgnięcie na powrót do rytuałów i wzięcie ich na siebie. To ja organizuję nasz miesięczny rytuał, to ja wykazuję inicjatywę i dbam o wszystkie szczegóły. Wiemy dobrze, że to nie jest łatwe, że za tym się kryje pewnie trud, ale czyż nie dlatego życie ma smak? 🙂

Z Hastings w Nebrasce

Fr. Jay

cel

April 12, 2016 8:30 am

Najpierw historyjka, pewnie wszystkim znana.  🙂

Pewien mędrzec zapragnął zrozumieć, co pobudza ludzi do pracy przez całe życie. Poszedł do kamieniołomu i ujrzał tam człowieka pracującego z mozołem kilofem i dłutem.

     – Co robisz? – spytał go.

     Łupię kamienie dla mojego przeklętego pana. Haruję cały dzień za kawałek chleba…

     Po czym, wciąż tak przeklinając, kontynuował pracę.

     Drugiego robotnika mędrzec zapytał o to samo.

     – Pracuję, żeby móc zapłacić za dom i nakarmić dzieci. Jeszcze parę miesięcy i spłacę swoje długi… – odpowiedział tamten.

     Mędrzec znalazł trzeciego robotnika i jego też spytał o to samo. Mężczyzna, odrywając się od pracy, podniósł głowę i mędrzec ujrzał twarz o radosnym i dumnym wyrazie.

     – Czy nie widzisz przyjacielu? – powiedział, wskazując na jeszcze nie ukończony budynek w oddali. – Buduję katedrę!

Pier D’Aubrigy

Niektórych celów, z którymi się zmagamy na co dzień, mamy „po dziurki w nosie”, bo takie męczące, choć niezbędne do funkcjonowania. A osiągnięcie jednego celu nie zawsze gwarantuje sukces, raczej  „przymusza” do zdefiniowania  kolejnego. Pewnie w wielu wypadkach też osiąganie ustalonych celów kojarzy się bardzo pozytywnie; z pełnym poczuciem satysfakcji i samorealizacji.

Ale nie każdy nasz cel jest tym, do którego powinniśmy zmierzać. Wszystkie „nasze” dążenia powinny być jednak podporządkowane temu jednemu:

“Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.” (J 6,35)

Że tak przewrotnie zapytam: jak Ci się podoba projekt Twojej katedry? 😉

dla nocnych marków

April 10, 2016 11:09 am

W ramach dobrego startu w nowy tydzień (dla tych, którzy nie muszą zrywać się bladym świtem 😉 ), z niedzieli na poniedziałek 10/11 kwietnia o północy będzie można posłuchać rozmowy Sylwii Sułkowskiej z nami o książce “Raz się żyje. Przewodnik po work-life balance” i o wysiłku łączenia pracy z życiem rodzinnym. Dużo tam opowiadamy (nagranie miało miejsce tydzień temu).

Radia można słuchać przez internet pod adresem: http://www.polskieradio.pl/10,Czworka

Wszystkich nocnych marków (i Marysie) zapraszamy serdecznie do słuchania!

Małgorzata Rybak i ks. Jarosław Szymczak

PS. Archiwalne nagranie wywiadu o książce w Radio Warszawa, wyemitowane 15 marca 2016, można odsłuchać TU.

drugi etap plebiscytów

April 5, 2016 5:00 am

Drodzy Czytelnicy,

Tylko i wyłącznie dzięki Waszym głosom nasza książka “Raz się żyje. Przewodnik po work-life balance otrzymała nominację i znalazła się w finale plebiscytów “Najlepsza książka na wiosnę” i “Najlepsza książka katolicka”. Serdecznie dziękujemy! 30 marca rozpoczął się drugi etap konkursu i potrwa jedynie do 13 kwietnia. Bardzo prosimy Was o wsparcie dla książki, ponieważ każde słowo opublikowane w mediach na jej temat zwiększa szansę wejścia jej na rynek czytelników spoza grona Fundacji.

W nowym głosowaniu można wziąć udział na stronach:

“Najlepsza książka na wiosnę” http://ksiazkanawiosne.pl/
“Najlepsza książka katolicka” http://ksiazkakatolicka.pl/

Dziękujemy Wam za czytanie książki, polecanie jej (w tym za pomysł, by fotografować się z książką i wklejać post na nasze tablice na FB 😉 ) i wszystkie Wasze piękne komentarze na jej temat, które do nas wracają. To dla nas wielka radość i znak, że warto było włożyć w tę pracę krew, pot i łzy, by podzielić się z Wami tym, co jest polem naszego osobistego doświadczenia i zmagań. Książki rozchodzą się poprzez Fundację ogromnie szybko, już dwa razy musieliśmy zamawiać nowe partie egzemplarzy z drukarni. Cieszymy się, że dobre słowo dzięki Wam idzie w świat! 🙂

Serdecznie pozdrawiamy

Małgorzata Rybak i ks. Jarosław Szymczak

 

być albo nie być Fundacji Pomoc Rodzinie

March 19, 2016 10:04 am

– powierzone zostało dzisiaj w Kaliszu św. Józefowi, w dniu Jego święta. W czasie Mszy  o godz. 6:30 w sanktuarium, a później w uroczystym akcie oddania, spisanym wcześniej podczas spotkaia całego Zespołu – tzw. “Centrali” – czyli ludzi, którzy dla Fundacji pracują na co dzień i niosą jej ciężary w sercu i znają je od podszewki. Czasem do punktu, w którym trzeba odwoływać się do najgłębszych pokładów motywacji, by się w tej pracy nie załamać.

Chociaż praca ta w większości jest bezpłatna (w tym także dla prezesa Fundacji), części zadań nie da się żadną miarą wykonać bez środków materialnych. Pomimo zabiegów fundraisingowych, wiemy to z całą pewością, że Fundacja nie przetrwa bez deklaracji stałych wpłat ze strony ludzi, którym podoba się to, co robimy. Zlecenia stałe – począwszy od 5 zł, które miesięcznie obciążyłoby Wasze konto – dopiero mogą pozwolić na zaplanowanie budżetu.

Jeśli chcecie, by powstawały kolejne Programy, by można było doskonalić to, co już jest; szkolić ludzi, pomagać coraz lepiej oraz przygotowywać nowe publikacje; by nasza świetlica środowiskowa zyskała choćby najskromniejszy placyk zabaw oraz by można było czytać w sieci o działalności Fundacji i Programach (za czym idzie utrzymanie domen i serwerów, a także konieczna rozbudowa strony) – prosimy Was o “abonament pomocy rodzinie”. Żadna złotówka przekazana na konto Fundacji nie idzie w błoto.

Podsumowanie naszej działalności w ciągu ostatniego roku znajdziecie TUTAJ, a numer konta – TUTAJ.

Serdecznie dziękujemy, jeśli nie odłożycie naszej prośby “na później”, na “spokojniejszą głowę”, na luźniejszy grafik…

Zespół Fundacji Pomoc Rodzinie