Po szkoleniu dla trenerów Programu dla Narzeczonych w Belgii

December 17, 2016 5:00 am

Jestem żoną Arka od 15 lat i mamą Wiktorii, Oscara, Alicji i naszego maleństwa, które noszę jeszcze pod sercem.

W czasie długiego listopadowego weekendu uczestniczyliśmy w kursie na trenerów Programu dla Narzeczonych RADOŚĆ I NADZIEJA, który odbył się dzięki wielkiemu zaangażowaniu Asi i Tomka. Mieliśmy wspaniałych prowadzących: Tosię i Jacka, którzy uczyli, wyłapywali niedociągnięcia i wspierali, a w wolnych chwilach rozmawiali z naszymi dziećmi.

W kursie uczestniczyły 4 zaprzyjaźnione małżeństwa z Ogniska Brukselskiego. Było intensywnie, a jednocześnie wspaniale. Próbowaliśmy wczuć się w role narzeczonych, by lepiej zrozumieć intencję całego kursu. Każda sesja i każdy warsztat przynosił nowe doświadczenie i nowe narzędzia do pracy nad sobą. A wydawało się nam, że już tyle wiemy (bo przecież jesteśmy już po Programie 5)  i że że przecież mamy uczyć się, jak uczyć innych, a nie na nowo odkrywać siebie nawzajem. Wracaliśmy wspomnieniami do tych beztroskich chwil, uświadamiając sobie, że nie za bardzo myśleliśmy 17 lat temu, co będzie po ślubie. Ile byśmy dali aby móc wtedy uczestniczyć właśnie w takim kursie jak “Radość i Nadzieja”.

Zaufaliśmy Panu Bogu i dajemy się prowadzić Jego ścieżkami, wierząc, że nas nie bez powodu powołał teraz do posługi małżonkom i narzeczonym. Tak jak pisze bł. Paweł VI w encyklice Humanae vitae 26 : “… nowa i niezwykle doniosła forma apostolatu, w której równi usługują równym. Wtedy bowiem sami małżonkowie podejmują zdania apostolskie względem innych małżonków, pełniąc rolę ich przewodników. Wśród tylu form chrześcijańskiego apostolatu ta wydaje się obecnie najpotrzebniejsza.”

Aneta Siemionek

img_0657

img_0643

img_0639

img_0635

dsc_0416

dsc_0398

dsc_0392

dsc_0390

Narzeczeni w Łomiankach

August 13, 2016 5:00 am

Dziś przyjeżdżają do nas narzeczeni na zakończenie swojego wielotygodniowego, bardzo intensywnego Programu „Radość i Nadzieja”, który ma ich przygotować na spotkanie z Panem Jezusem i Kościołem w Sakramencie Małżeństwa.

Każdy z małżonków może sobie od razu przypomnieć swój „kurs przedmałżeński”. Niektóre tak wspaniałe, że do dziś się pamięta historie i nauki z tamtego czasu, inne trochę mniej. Absolwenci naszych Programów wiedzą, ile rzetelnej wiedzy, podanej w odpowiednim czasie, pozwoliłoby uniknąć późniejszych niepokojów czy choćby konfliktów.

Myślimy o niebezpieczeństwie kompromisów, które cichaczem wciskają się do naszych domów, o pielęgnowaniu przez lata swojej (przepięknej przecież) idealistycznej wizji dla swojego współmałżonka/współmałżonki, którego lata nasze ciężkiej pracy jednak nie potrafiły przekonać, ze byłoby dla niego lepiej, gdyby ją przyjął za własną. 😉

Prosimy Was o wsparcie dla naszego Zespołu i dla naszych Narzeczonych. Nie nikomu z nas nie zabraknie dobrego słowa dla nich.

Z pamięcią o wszystkich

(choć najszególniej i najserdeczniej o tych, co w drodze na P5)

ks. Jarosław

Przygotowanie do małżeństwa

May 23, 2016 5:00 am

– to nie tylko dobry „kurs przedmałżeński”, ale przede wszystkim dobre środowisko własne, wartości, którymi żyjemy w domu; wartości,  z którymi się utożsamiamy. To one stanowią najlepszy „posag”, w który możemy wyposażyć nasze dzieci. Te ciche, bo naturalne dla nas, oczywiste i przeżywane przez wszystkich wartości, praktykowane w naszych relacjach, stają się wewnętrznymi kryteriami decydującymi, z kim się umówić na spotkanie, a z kim nie, z kim można pójść do kina czy pojechać na wycieczkę. Gdy martwimy się, czy w przyszłości nasz syn czy córka dokonają wyboru właściwej osoby, możemy już dziś mieć na to wpływ – przez  troskę, by to, co deklarujemy, było naszym codziennym życiem.

Patrząc na grono narzeczonych, którzy przybyli na nasz Program „Radość i Nadzieja”, można się tylko radować ich odpowiedzialnością własną za troskę o dobre przygotowanie do sakramentu małżeństwa i mieć nadzieję, że skoro teraz tak odpowiedzialnie do tego podchodzą, to i w przyszłości będą umieli zatroszczyć się o swoją relację.

Ile łagodności trzeba włożyć w budowanie związku, zwłaszcza kiedy tak łatwo tworzy się idealistyczne wizje przyszłego męża czy żony. Tylko łagodność pozwala (a raczej moment, kiedy uświadamiamy sobie jej brak) przejść od postrzegania w trybie “mój świat” – do trybu “świat drugiej osoby”. Bo czymże jest brak łagodności, jak nie właśnie daniem sobie prawa do reagowania z mojego punktu widzenia. Gdy zadaję sobie trud zareagowania z łagodnością, daję sobie (i rozmówcy) szansę na spotkanie w świecie bogatszym niż mój własny, bo poszerzony o innych.

Ks. Jarosław Szymczak