Objawienie Pańskie

January 6, 2017 5:00 am

Po wieloletnich przepychankach, licznych bataliach i potyczkach – od siedmiu lat możemy w pełni cieszyć się tą uroczystością, bo znów jest to dzień wolny od pracy i szkoły.  Święcimy kadzidło i kredę, oznaczamy drzwi naszych domów, by dać świadectwo wiary.

W dzieciństwie, w młodości, moja uwaga koncentrowała się na samych postaciach Trzech Króli (Mędrców, Magów) ze Wschodu. Teraz bardziej uświadamiam sobie, że objawienie Jezusa, wtedy rozpoczęte, stale trwa, wciąż się dzieje. I to nie tylko w krajach misyjnych, ale tu i teraz, pośród nas – w mojej Rodzinie, w środowisku pracy, nauki… Słyszę dzisiaj słowa proroka Izajasza: “Powstań! Świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą (Iz 60, 1-2) – i jawi mi się przed oczyma adwentowa ciemność i brzask jutrzenki po roratniej mszy. Ex oriente lux (światło z wschodu) wdziera się w moje życie przez każdy najmniejszy otwór, nawet przez dziurkę od klucza, szparę pod drzwiami, ucho igielne. Tego światła, Światłości – nie sposób zatrzymać i zagasić, stłumić, zasłonić. Ona jest tak bardzo potrzebna; gdy jej nie ma – tęsknię za nią. A z drugiej strony – sam chciałbym mieć ją w sobie i nieść ją do innych; zapalać ją w Rodzinie, w mieście, w drodze, wszędzie i przed każdym. Być widocznym wyznawcą Chrystusa…

Ostatnimi czasy rozpowszechnia się nowa (?) tradycja Orszaków Trzech Króli: ulicznych jasełek w coraz większej liczbie polskich miast. Te widowiska – ich przygotowanie, udział w nich – to także świadectwo wiary, przywiązania do chrześcijańskiej tradycji, ale i dobra zabawa. Oby tylko mróz był jednocyfrowy…

Andrzej O.

PS. A tym, którzy dziś mają urodziny (i tym, którym w pustelni dwie piątki wskakują), niech Pan Bóg błogosławi. Niech licznik przeskakuje bez zacięć – aż do wyniku trzycyfrowego, z jedynką z przodu 😉

Nierówni

December 9, 2016 5:00 am

Parę dni temu ukazała się płyta Mietka Szcześniaka o tym tytule. Artysta, wraz z brazylijskimi muzykami, prezentuje utwory oparte na tekstach księdza Jana Twardowskiego. Latynoskie rytmy, latynoskie instrumentarium. Zachęcam do posłuchania całej płyty, ale piosenka “Nierówni” (oparta na wierszu “Sprawiedliwość”) wywołuje u mnie ogromne wrażenie.

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
Gdyby wszyscy byli silni jak konie
Gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
Gdyby każdy miał to samo
Gdyby każdy miał to samo
Nikt nikomu nie byłby potrzebny

To co mam i to czego nie mam
Nawet to czego nie mam komu dać
Zawsze jest komuś potrzebne
Nierówni potrzebują siebie (…)

Kiedy zastanawiam się i myślę na temat daru z siebie (wolnego, radosnego i twórczego) – wracają do mnie te słowa.

Niech dzisiejszy patron, św. Juan Diego (na którego płaszczu powstał wizerunek Maryi z Guadalupe) towarzyszy wszystkim zaangażowanym we wrocławski program MY+RODZINA. I my o nich pamiętajmy.

Andrzej O.

Komplementarność

September 2, 2016 5:00 am

Jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, w połowie sierpnia przez wiele miast Kolumbii przeszły masowe manifestacje w obronie rodziny. Kolumbijski rząd zaproponował wprowadzenie do szkolnych programów nauczania ideologii gender. Nie spodziewano się aż tak wielkich demonstracji nie tylko rodziców i dzieci, ale również nauczycieli i dyrektorów szkół. Arcybiskup Bogoty, kard. Ruben Salazar Gomez podkreślał, że  ideologia gender niszczy społeczeństwo, ponieważ pozbawia człowieka podstawowej komplementarności, jaka istnieje między mężczyzną i kobietą.

Dlaczego dziś taki początek? Dlaczego komplementarność? Jestem pod dużym wrażeniem niedzielnego wpisu Łukasza “Bez Ciebie nie idę”. Ale także i inne wpisy z końca wakacji i początku roku szkolnego dotykają mniej lub bardziej tego zagadnienia. Właśnie teraz, na początku roku szkolnego pojawiają się nowe nadzieje i nowe postanowienia. A przecież wystarczy, że wrócę do tego, o czym wiem od dawna, odświeżę to, pogłębię, nadam relacji z małżonkiem pierwotny sens.  Nie dam się od razu wtłoczyć w wir szkolnej gonitwy – jak najdłużej będę pielęgnował wspólne wakacyjne przeżycia, widział w najbliższej, ukochanej Osobie piękno i radość ze wspólnego przebywania razem, będę dbał o to, co zostało zasiane w czasie wakacyjnych rekolekcji, programów…

Św. Łukasz przytacza dziś słowa Pana Jezusa: “Czy możecie nakazać gościom weselnym, żeby pościli, gdy jeszcze jest wśród nich pan młody? Przyjdą dni, gdy pan młody będzie zabrany spośród nich. Wtedy zaczną pościć” (Łk 5, 34-35). Odnoszą się one do samego Jezusa, ale przecież mogę to odnieść i do małżeństwa. Gdy “bez Ciebie nie idę”, “już nie dwoje, lecz jedno” (Mt 19, 6), “parami do nieba” – to nie dość, że nie ma smutku i obojętności, ale także nie ma lęku, który przecież zaprzecza Miłości.

Andrzej O.

słyszę Cię

August 14, 2016 5:00 am

W czwartek zmarła nasza znajoma z parafii, w której mieszkamy od dwóch lat po wyprowadzce z Wrocławia. Mama kilkorga dzieci, w tym najmłodszego Jasia, który ma zaledwie 7 miesięcy. Była niemłoda już i chorowała na chorobę mięśni, ale nic nie zapowiadało takiego rozwoju wypadków, więc to śmierć ogromnie nagła. Mówię komuś tutaj o tym, bo zdarzenie to mną wstrząsa do głębi. “Zdarza się”, mój rozmówca wzrusza ramionami.

Myślę o nieprzekazywalności tego, jak spokojnie Jasiu spał w kościele, jak mąż i ona wzajemnie się wpierali, jak brała malutkiego na ręce. I jak całą Mszę zdarzało mi się zerkać ukradkiem i grzać się przy cieple tej rodziny. I jak wiele pytań w mojej głowie w tej chwili nie znajduje odpowiedzi. “Zdarza się”.

Myślę też o tym, jak samotni bywamy w zamknięciu naszego cierpienia. Wtedy, gdy nikt nie umie nam powiedzieć, czemu tak boli, albo my nie potrafimy tego wypowiedzieć, bo boli za bardzo. I że nie szkodzi, nie szkodzi wcale, że ktoś, z kim moglibyśmy podzielić słoną kromkę, nie miałby dla nas recepty na radość. Wystarczyłoby, by nie wzruszył ramionami. “Zdarza się”. Wystarczyłoby, żeby usiadł na tym samym kamieniu i powiedział, słyszę Cię. Widzę, jak ten ból głęboko sięga. Czuję, jaki to ciężar.

Gdy kilka tygodni temu po przemierzeniu na piechotę Paryża wylądowaliśmy na Rue de Bac, w kaplicy Cudownego Medalika, i udało się nam doczekać końca Mszy św., by się tam wemknąć po cichu – gdy tylko zajęłam miejsce w ławce, Pawełek potknął się, uderzył i zaczął płakać wniebogłosy. W tej ciszy skupienia pielgrzymów z całego świata wydawało mi się, że od jego płaczu spadną żyrandole. Skierowałam się pospiesznie na zewnątrz, żeby tam go uspokoić. I wówczas zatrzymała mnie kobieta, mówiąc po angielsku: niech pani go utuli, on musi wiedzieć, że pani mu współczuje.

Tyle w zupełności wystarczy. Pokazać, że się współczuje. Żadnych recept na medykamenty o natychmiastowej skuteczności.

Długi to wpis i nieco chaotyczny. Jeśli siadłeś ze mną, Drogi Czytelniku, na kamieniu, proszę, powiedz tylko “słyszę Cię”. To ogromnie wiele

m

Gdzie chrzest, tam nadzieja,

July 30, 2016 5:00 am

tam droga zbawienia przez wiarę, w miłości, ku pełni radości.

To słowa z pieśni jubileuszowej na obchody 1050-lecia Chrztu Polski. Zakończeniem tych obchodów była przedwczorajsza Msza Narodowa na Jasnej Górze z udziałem papieża Franciszka. Od momentu ogłoszenia programu papieskiej wizyty w Polsce – bardzo chciałem właśnie na tej mszy być. Próbowałem różnych sposobów, by dostać kartę wstępu. Po licznych staraniach uwieńczonych niepowodzeniami w końcu odpuściłem, straciłem nadzieję – i właśnie wtedy dostałem wejściówkę przed sam szczyt.

Zapadły mi w uszy i w pamięć dwie myśli papieża: o przekazywaniu autentycznej wiary z rodziny do rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym należy się szczególna  wdzięczność.

I druga – na Jasnej Górze – tak jak w Kanie – Maryja uczy nas unikać arbitralnych decyzji i szemrań w naszych wspólnotach; jako Matka rodziny chce nas strzec razem.

Właśnie dla tych dwóch myśli papieża Franciszka warto było tam być. Wiem, że te słowa były do mnie, że 1050 lat temu moi przodkowie wybrali drogę, której ja nie chcę zmieniać, nie mogę zmieniać. Bo przecież – pomijając wszystkie inne argumenty z różnych dziedzin – mam w uszach i w pamięci słowa św. Jana Pawła II z Placu Zwycięstwa z 1979 roku, usłyszane w sektorze F-4, że “człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa; i człowiek nie może sam siebie zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”.

Każdy z nas, ludzi jest inny, niepowtarzalny, jedyny. Każdy – na obraz i podobieństwo Boga. Po czwartkowym spotkaniu z papieżem lepiej rozumiem, co to znaczy jedność w Chrystusie.

Andrzej O.

 

 

Uderz w stół –

July 22, 2016 5:00 am

– a noga odleci 😉 Tak ktoś sparafrazował powiedzenie o stole i odzywających się nożycach. Czuję się przywołany do tablicy przedwczorajszym wpisem i sprowokowany do myślenia na temat wszystkich urodzin, imienin i rocznic w kalendarzu. Piszę celowo rozdzielnie gdyż uważam, że nie są one ogromnym gąszczem.

Jeśli ktoś jest dla mnie ważny, bliski, znaczący, głęboki w relacji – to kalendarz nie jest potrzebny, by pamiętać istotne daty – urodziny, imieniny, rocznice. Najczęściej same się one kojarzą i przypominają. To oczywiście moje subiektywne spostrzeżenie 🙂 Gdy myślę o rytuałach – codziennych, tygodniowych, miesięcznych, rocznych – to właśnie w tych ostatnich panuje ład i powtarzająca się co roku sekwencja wydarzeń: rocznica ślubu, imieniny Żony, urodziny Żony, imieniny Syna, urodziny Córki, urodziny Syna, imieniny Córki, i na końcu moje urodziny i imieniny. Żeby było trudniej – a raczej bardziej ciekawie – można do tej sekwencji dołożyć daty chrztu, komunii i bierzmowania członków rodziny. Oczywiście urodziny i imieniny Rodziców i Teściów są poza podstawową sekwencją, ale tworzą własną… Kiedyś ktoś przyniósł do domu tort na swoje urodziny i domownicy spytali go, co to za okazja i dlaczego tort. Jubilat “przyznał się” do swojej uroczystości i nieśmiało powiedział, że jak na poprzednie urodziny przyniósł wuzetki, to urodziny przeszły niezauważone…

Świętowanie rocznic – to okazja do bilansów i podsumowań, do planowania przyszłości. Ale niedawno gdzieś przeczytałem, że to nie rocznice, urodziny, imieniny, święta, początek roku są najważniejszymi dniami w roku. Najważniejszy w roku jest jeden dzień – DZIEŃ DZISIEJSZY. DZIŚ.

Andrzej O.

Millenium czy tysiąclecie…

April 15, 2016 5:36 am

Trwają obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski. Uroczystości państwowe i kościelne organizowane są razem – to znaczy nie tylko wzajemnie się nie wykluczają i nie są dla siebie konkurencją, ale ukazują wspólne źródło polskiego państwa i polskiego kościoła.

Pięćdziesiąt lat temu było inaczej. Kościół w Polsce obchodził milenium chrztu Polski. Przygotowaniem była dziewięcioletnia nowenna i Śluby Jasnogórskie w 1956 roku, a także peregrynacja kopii obrazu MB Częstochowskiej w parafiach całej Polski.

Ówczesna władza PRL ogłosiła  i przeprowadziła konkurencyjne obchody – tysiąclecia państwa polskiego. Powstawały szkoły-tysiąclatki, kładziono akcent na zwycięstwo nad faszyzmem i umacnianie aktulanych sojuszy. Jednak oficjalne uroczystości konkurowały z uroczystościami kościelnymi, a de facto miały na celu je zdyskredytować, utrudnić bądź uniemożliwić ich przebieg. Szczytowym punktem państwowych obchodów była wielka defilada wojskowa zorganizowana 22 lipca 1966.

W czasie przygotowań do milenium i jego obchodów często padało hasło: Rodzina Bogiem silna. Warto przypomnieć i pomyśleć nad sześcioma zasadami sprawiedliwego ustroju państwowego wobec rodziny. Sformułował je Stefan kard. Wyszyński, Prymas Tysiąclecia:

1. Uznanie, że człowiek jest bogactwem społeczeństwa i państwa,

2. Otoczenie rodziny troską i opieką przez społeczeństwo i państwo,

3. Zabezpieczenie prawne nierozerwalności małżeństwa,

4. Stworzenie warunków gospodarczych sprzyjających życiu rodzinnemu,

5. Właściwa polityka ludnościowa wobec rodziny,

6. Uznanie współdziałania społeczności na rzecz społeczności rodzinnej

Minęło pół wieku, panuje inny ustrój, inne warunki ekonomiczno-społeczne, inne sojusze… Ale źródło chrztu, prawdy wiary, Dekalog, nauczanie Kościoła – stale takie samo…

Andrzej O.

 

dla nocnych marków

April 10, 2016 11:09 am

W ramach dobrego startu w nowy tydzień (dla tych, którzy nie muszą zrywać się bladym świtem 😉 ), z niedzieli na poniedziałek 10/11 kwietnia o północy będzie można posłuchać rozmowy Sylwii Sułkowskiej z nami o książce “Raz się żyje. Przewodnik po work-life balance” i o wysiłku łączenia pracy z życiem rodzinnym. Dużo tam opowiadamy (nagranie miało miejsce tydzień temu).

Radia można słuchać przez internet pod adresem: http://www.polskieradio.pl/10,Czworka

Wszystkich nocnych marków (i Marysie) zapraszamy serdecznie do słuchania!

Małgorzata Rybak i ks. Jarosław Szymczak

PS. Archiwalne nagranie wywiadu o książce w Radio Warszawa, wyemitowane 15 marca 2016, można odsłuchać TU.

Przez żołądek do serca

April 8, 2016 5:04 am

– ta zasada, stosowana kiedyś przez panny na wydaniu, jak ulał pasuje do dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Kiedy się nasycili, zebrali ułomki i spostrzegli cud – chcieli Jezusa obwołać królem.

Ileż serca wkładają małżonkowie, narzeczeni, bliscy sobie, by dla Ważnej Osoby przygotować coś wspaniałego do jedzenia. Ileż jest w tym zaangażowania, pomysłów, fantazji, ekstremalnych działań, poparzonych, skaleczonych i przyciętych palców… Ofiarność i bohaterstwo. Jak wiele czasu w kuchni trzeba poświęcić, by następnego dnia w sandaczu nie było ani jednej ości 😉

Z serca – przez żołądek – do serca.  I nie jest to nowa procedura medyczna, niestandardowa czy niekonwencjonalna metoda leczenia (choć wiadomym jest, że nie NFZ jej nie refunduje). A i dania przecież nie muszą być bardzo wyszukane. Ważny jest dar z siebie – ze swojego czasu, umiejętności (albo ich braku), zainteresowania, zauważenia potrzeby lub spostrzeżenia problemu…

Wtedy jajka po wiedeńsku (nawet “lekko opóźnione” i nadające się raczej do święconki, niż do szklanki) są największą frajdą i najbardziej wykwintnym daniem 😉

Całe szczęście, że woda na herbatę dla dwojga gotuje się tyle samo, co dla singla. I że nie można jej przypalić…

Andrzej O.

Ósmy marca

March 8, 2016 5:00 am

– pierwsze skojarzenie to Dzień Kobiet, a raczej Międzynarodowy Dzień Kobiet, bo tak brzmiała oficjalna nazwa tego święta 😉 Goździki, tulipany, deficytowe rajstopy i słodycze – niejednokrotnie wręczane “za pokwitowaniem” na liście w zakładach pracy za czasów poprzedniego ustroju. Ale ustrój się zmienił i teraz w okolicach Dnia Kobiet organizowane są “manify”… Tyle w temacie.

Z okazji Dnia Kobiet warto wrócić do listu apostolskiego św. Jana Pawła II o godności i powołaniu kobiety “Mulieris Dignitatem”, wydanego w 1988 r. Pisała o tym Dosia dwa lata temu (8.03.2014) zamieszczając na blogu link do listu. Bardzo zachęcam do ponownej lektury i refleksji nad nim…

W epoce emancypacji i równouprawnienia, poszukiwań w dziedzinie WORK-LIFE BALANCE, przychodzi drugie skojarzenie. W polskim obyczaju mężczyzna wstawał, gdy do pokoju, do pomieszczenia wchodziła kobieta, ze staropolska – niewiasta… Dziś całowanie kobiety w rękę – nazywane “buchnięciem w mankiet” czy “cmoknonsensem” jest coraz rzadziej spotykane, a wręcz potępiane w kontaktach biznesowych.

Trzecie skojarzenie – to komplementarność kobiety i mężczyzny, wzajemne uzupełnianie się, poszanowanie dla odmienności. Stale powinienem o tym pamiętać, ale dzisiejszy dzień jest dobrą okazją, by nad tym głębiej i dłużej pomyśleć… Cóż stoi na przeszkodzie, by Dzień Kobiet obchodzić codziennie?

Wszystkie Panie – Żony, Mamy, Córki, Siostry, Teściowe, Koleżanki, Znajome – polecajmy opiece Najwspanialszej Niewiasty, Maryi Niepokalanej 🙂

Andrzej O.