krzyk ciszy

March 26, 2016 5:00 am

A może można by było w tym czasie trochę rzeczy jeszcze w domu ogarnąć? A może trochę odpocząć? Albo zakupy jeszcze zrobić, przecież zaraz zamkną sklepy na całe dwa dni…

Prawdę mówiąc w kościele zamieszanie. Święconka, próba przed liturgią, rozmowy niby szeptem, ale rozkojarzają.

Więc gdzie jest ta dostojna cisza Wielkiej Soboty?

Może gdzieś z boku, w bocznej nawie będzie łatwiej ją odnaleźć?
Może pomoże różaniec albo litania? Tak chciałoby się, żeby już się skończyło. Jest tak nieswojo! Czyżby to ta cisza Wielkiej Soboty we mnie tak krzyczała?

Panie Jezu, jakże trudno odnaleźć siebie w tej ciszy. Albo raczej jak trudno odnaleźć tę ciszę w sobie. Taką ciszę, która przybliży mnie do Ciebie, która przygotuje na spotkanie z Tobą podczas Wielkiej Nocy.

Dorota

kochający Idealista

March 22, 2016 5:00 am

“Jezus w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi.” (J 13,21)

Przecież to, czego uczył i uczy Jezus jest idealne. Królestwo Jego nie jest z tego świata, choć i tak, jeśli chcemy, możemy go teraz doświadczać. I wiedział wszystko. Wiedział, że zostanie zdradzony, że się go wyprą najbliżsi uczniowie, uciekną w godzinie trwogi, wiedział, że będzie cierpiał, a mimo to od razu nie zerwał z tymi ludźmi kontaktu. Nie dokonał wymiany „personelu”. Został z nimi i dla nich. Dla tych, których wybrał i pokochał – ze wszystkimi ich słabościami i przywarami. Po prostu kochający Idealista.

Wzruszam się sama na myśl o głębokim wzruszeniu Jezusa podczas wieczerzy. I myślę sobie, że przecież nie raz jedli uczniowie wspólny posiłek ze swoim Mistrzem, nawet w ekstremalnych warunkach pustyni. Pewnie byli do tego przyzwyczajeni. Pewnie podczas tych posiłków odbywały się rozmowy i wesołe, i poważne. Pewnie były to też chwile wspólnego poznawania się i radości bycia razem.

I przenoszę ten tę chwilę do naszego stołu w domu. Do wspólnych posiłków, do tych rozmów, często niedokończonych, przy stole. Do tej atmosfery, zwłaszcza dobrej, bo tę pragnę i wolę zapamiętać.

I chociaż do Świąt jeszcze kilka dni i zapewne spotkamy się wtedy rodzinnie przy świątecznym stole podczas uroczystego śniadania i nie tylko. I pewnie odświętnie się ubierzemy, i pięknie stół nakryjemy, już myślę o tym, aby forma nie przerosła treści tego wydarzenia. Żeby w ferworze przygotowań świątecznych nie przegapić teraz tych codziennych okazji do spotkań z najbliższymi i samym Jezusem. Aby moja idealistyczna wizja nie przyćmiła i nie zepsuła tego, co ważne na co dzień.

Dorota

Wielki Poniedziałek

March 21, 2016 5:00 am

Wchodzimy w ostatni etap przygotowań do Wielkanocy – Wielki Tydzień. Każdego dnia w liturgii Słowa przechodzimy przez wydarzenia, które przyniosły nam życie i objawiły nieskończoną miłość Pana Boga. Ten wyjątkowy czas ma swoje określenia: „sześć dni przed Paschą”, które słyszymy dziś i inne, które w następnych dniach będą nam precyzyjnie odmierzać czas (jak np. „w czasie wieczerzy” czy też „w pierwszy dzień Przaśników” itp.). One wszystkie mówią o zbliżaniu się „godziny” Jezusa – „Jezus wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca.”

Dla nas ten czas jest także bezpośrednim przygotowaniem do świętowania w gronie swoich bliskich. “Wreszcie będziemy mieli trochę czasu dla siebie” – czasem sobie obiecujemy. Żeby jednak nie było to pobożne życzenie, trzeba każdego dnia o ten czas dla nas powalczyć. Jeśli się uda w wirze ostatnich przygotowań znaleźć czas dla siebie i „dla nas”, wtedy wspólne wyjście na liturgię i wspólne świętowanie nabierają smaku tej „godziny”, o którą przecież chodzi.

Wielki Poniedziałek jest wielki miłością Pana Jezusa i może być wielki, gdy my na tę miłość uczymy się odpowiadać. Jak Maria, siostra Łazarza, dzięki której cały dom „napełnił się wonią olejku”. A pewnie jeszcze bardziej jej miłością do Zbawiciela.

Z modlitwą o dobry czas w naszych domach

xj

 

Cisza

April 4, 2015 5:00 am

“Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął”.

To fragment starożytnej homilii na Wielką Sobotę. Oddaje ona klimat dnia, w którym trwa adoracja Pana Jezusa złożonego w grobie. Klękam przy grobie, spoglądam na monstrancję okrytą białym welonem. Zagłębiam się w refleksji nad życiem, jego przemijaniem, nad śmiercią, jej nieuchronnością. Dosięgnęła ona nawet Boga-Człowieka. Ale On pokonał śmierć. Zmartwychwstał.
Dlatego myślę też o życiu, o jego przemianie, o początku życia, o jego powstawaniu. O współdziałaniu rodziców z Bogiem w akcie stworzenia, o życiu jako o darze pochodzącym od Boga…

Każde życie jest jedyne i niepowtarzalne, każda rodzina jest wyjątkowa. Jedna – jedyna przed Bogiem.

Cisza w Wielką Sobotę kończy się po zachodzie słońca. Wtedy rozpoczyna się wspaniała liturgia Wigilii Paschalnej. Wsłuchuję się w treść orędzia wielkanocnego:

“Abyśmy z całego serca i całej duszy śpiewem wysławiali niewidzialnego Boga,
Ojca Wszechmogącego oraz Jednorodzonego Syna Jego, Jezusa Chrystusa, naszego Pana,
który Ojcu przedwiecznemu spłacił za nas dług Adama
i krwią serdeczną zmazał dłużny zapis starodawnej winy.
(…)
Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani.
Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni.
O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas!
O, jak niepojęta jest Twoja miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna'”.

Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni!

Wszystkim Czytelnikom życzę błogosławieństwa i mocy płynących od Pana Jezusa Zmartwychwstałego!

Andrzej O.

żeby nie był z tym sam

April 3, 2015 5:00 am

Zawsze Wielki Piątek przypomina mi pewien Wielki Piatek z życia naszych przyjaciół – dzień po otwarciu klatki piersiowej Łukasza, męża i taty dwójki małych wówczas dzieci, gdy okazało się, że złośliwy nowotwór, który zdiagnozowano zaledwie kilka dni wcześniej, jest rozlany, wrośnięty w osierdzie, nieoperowalny. Kiedy mój mąż odwiedził go w szpitalu, nie wiedział, co powiedzieć. Więc posiedział, rozmawiając o niczym.

Rozpoczęło się dla nich długie leczenie. Wyzdrowiał. Dzielili się potem tym, co było najtrudniejsze: samotność. Nagle zamilkł telefon. Ludzie bali się dzwonić, bo co powiedzieć. A oni tęsknili za normalnym z nimi byciem.

Może dzisiaj Jezusowi nic więcej nie potrzeba, niż bycia z Nim. Mimo że oszpecony, że nie do poznania, że nie wiadomo, co powiedzieć. Bo mówi: “Pragnę” i chce nas całych, z tym wszystkim, kim jesteśmy. Z biedami i grzechami, z tym, co nam ludzie zrobili i co my zrobiliśmy innym. Wziął to na siebie.

Gdy Przyjaciel cierpi, a tym bardziej, gdy umiera, nie można zostawić Go samego.

M

dlaczego 30?

April 1, 2015 5:00 am

„Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników.” (Mt 26,14)

„ Juda spytał uniżonym głosem:
– Czy nic mi nie dacie za pomoc, której wam udzieliłem?
(…) Kajfa, gładząc pieszczotliwie koniec brody, odpowiedział:
– Słusznie mówisz. Ponieważ ty nam pomagasz, i my tobie pomożemy. Ponieważ ty nam dajesz, i my tobie damy. Zawrzemy umowę o sprzedaży i kupnie według sprawiedliwej miary – oparł głowę na dłoni. – Dostaniesz zapłatę w srebrnych szeklach, w monecie świątynnej, którą opłacamy kapłanów, urzędników i strażników Domu Pańskiego, abyś wiedział i pamiętał, że poręczycielem naszej umowy jest Elohim – wyciągnął dłoń ku Judzie. – Dostaniesz od nas więcej, niż dostali synowie praojca Jaakowa za sprzedanego w niewolę brata Josefa. Josef nie był królem, więc bracia sprzedali go kupcom ismaelickim za dwadzieścia sztuk srebra, natomiast Jeszuę ben Josef wjeżdżającego na ośle w pierwszym dniu tygodnia do Jeruszalijim Hakodesz tłum witał jak króla, potrząsał liśćmi palmowymi, śpiewał psalmy ku jego chwale i rozścielał płaszcze na jego drodze, co jest oczywistym dowodem, że niektórzy synowie Izraela wypatrują w nim królewskiego pomazańca. Inna jest cena Jaakowowego syna, pasterza Josefa, a inna Jeszuy ben Josef z Nazarethu, króla Judejczyków. Nieprawdaż? – i nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej: – Nie wiem, czy znasz, Judo z Kerijoth, Pirke Awoth, Przysłowia Ojców, od trzystu lat przekazywane z pokolenia na pokolenie drogą ust i żywego oddechu. W tych Przysłowiach jest powiedziane, że człowiek mający dwadzieścia cztery dobre cechy charakteru może zdobyć dla siebie koronę kapłaństwa, czterdzieści osiem – koronę Prawa, a trzydzieści – koronę królestwa. Taka jest opowieść o trzech koronach. A ponieważ Jeszua ben Josef witany był jak król, należy przypuścić, że posiada trzydzieści godnych podziwu cnót, dlatego otrzymasz od nas za każdą jego cnotę jednego srebrnego szekla, co wprawdzie nie jest wiele, ale i nie jest mało, w każdym jednak razie jest to zapłata sprawiedliwa, bo jej wysokość równa się ilości królewskich zalet, które powinien posiadać Jeszua ben Josef. Poza tym jest to liczba symboliczna – o czym musisz pamiętać – bo trzydzieści lat miał Josef, gdy stanął przed faraonem, i trzydzieści lat miał Dawid, gdy objął władzę nad całym Izraelem, i trzydzieści dni trwał żałoba po śmierci proroka Mosze, jest to więc liczba święta, smutno-radosna, o dwóch obliczach, jasnym i ciemnym, które są znakiem początku i końca, niezwykle ważnym w życiu Jeszuruna. Czy wielką czujesz radość, że jesteś uczestnikiem tej liczby?”
Roman Brandstaetter „Jezus z Nazaretu” Tom III-IV, Wydawnictwo m. Kraków 2009

Program 1 w Gietrzwałdzie – zakończenie

March 30, 2015 5:00 am

W rozmowie z Dyrektorem domu rekolekcyjnego, ks. dr hab. Krzysztofem Bielawnym, dowiedziałem się, że Matka Boża mówiła do dziewczynek w gwarze warmińskiej. To wzór nowej ewangelizacji – przemawiać w języku, który jest zrozumiały dla słuchaczy. Takie też pragnienie przyświecało nam przy tworzeniu Programów. Powiedzieć o sprawach ważnych dla małżonków w języku dla nich zrozumiałym; raczej zainspirować, aniżeli pouczać.

Msza św. z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich jest zawsze wyjątkowym przeżyciem, tym razem w atmosferze Męki Pańskiej, która uczyniła wszystko nowym.

Podsumowanie po Programie, w którym uczestniczyło tyle młodych par, pokazało, jak ważna jest systematyczna troska o małżeństwo i niezależnie od stażu, zawsze jest nad czym pracować. Były łzy wzruszenia, były serdeczne pożegnania i już planowane uczestnictwo w Programie 2 w przyszłym roku.

A Wam, kochani, dziękuję serdecznie za modlitwę i za słowa wsparcia, wysyłane na tyle różnych sposobów.

Z błogosławieństwem na owocne przeżywanie Wielkiego Tygodnia

Ks. Jarosław

IMG_9523

IMG_9532-2

Zespół trenerski

IMG_4750

czas ciszy

April 19, 2014 8:00 am

Jeszcze wczoraj narzekając na bliskich wybrałam Barabasza. Jeszcze wczoraj z tłumem krzyczałam: “Ukrzyżuj!” Mimo że widziałam wyraz twarzy Jezusa, z bólu zamykającego oczy, gdy upadał pod krzyżem, to jeszcze wczoraj swoją złośliwością do najbliższych napoiłam Go na krzyżu octem.

Ale gdy ujrzałam Maryję, na której ręce złożono bezwładne ciało Syna, serce mi pękło!

A teraz… A teraz cisza. Taka że aż boli.
Bo rzeczywiście “wykonało się”.

Teraz jest ból i żal. Czas żałoby. Bardzo potrzebny.
Lecz tli się we mnie iskierka. Żarzy knot nadziei.
Przecież to mój Bóg i Pan!
On zwyciężył śmierć!

Wiem o tym.

Dorota

czekałem na współczucie

April 18, 2014 5:00 am

 

Stałem się znakiem hańby dla wszystkich mych wrogów, dla sąsiadów przedmiotem odrazy, postrachem dla moich znajomych; ucieka, kto mnie ujrzy na drodze. (Ps 31, 12)

Czekałem na współczucie, lecz nikt się nie zjawił, i na pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem. (Ps 69, 21)

Gdy składał Siebie w ofierze dla i za Ciebie, na ramionach niósł belkę krzyża, ale niósł też w sercu wypisane Twoje imię. Bliski Tobie, kochający bez granic. Wziął na siebie Twój wstyd, Twoje błędy i grzechy; poznał dogłębnie Twoje rany. Jak nikt inny.

Potrzebuje dziś, byś nie odwracał od Niego wzroku, byś dotrzymał Mu towarzystwa. Potrzebuje Twojego współczucia, Twojej miłości – by była choć trochę wzajemna.

W oszalałej ciemności i całkowitym opuszczeniu, w ostatnim uderzeniu Jego serca nadal było Twoje imię.

I przeniósł je ze sobą na tamtą stronę.

M

porażka

April 15, 2014 5:00 am

“Ja zaś mówiłem: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły.

A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę (…): Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi.” (Iz 49, 4-6)

Niepowodzenia. Te małe, codzienne, o których wiemy tylko my sami. I te bardziej spektakularne. Im więcej włożonego wysiłku, tym bardziej bolesne. Czasem upublicznione bardziej niż wszystko to, co się udało. Czasem bylibyśmy wdzięczni, by ktoś nas na scenie porażki miłosiernie zasłonił, opuścił kurtynę.

A jednak właśnie wtedy możemy doświadczyć najcenniejszych, wspierających więzi. Wczoraj dom Łazarza i jego siostra Maria, która rozbija flakonik olejków. Niby “nic” wobec tego, co ma się stać. Niby dla Człowieka spisanego na straty nie da się już nic zrobić, “nie opłaca się”. A jednak Pan Jezus przechowuje w sercu jej gest.

Dziś czytamy, że “doznaje głębokiego wzruszenia”, zapowiadając zdradę Judasza i zaparcie się Piotra. Jakby jeszcze szukał wzrokiem tych, którzy wobec nieuchronnego niepowodzenia jednak zostaną. Ale przecież pisze o tym Jan – do końca blisko.

Porażka wiele weryfikuje. Ukazuje człowieczeństwo w wersji najszlachetniejszej, podatnej na zranienie – i pozwalającej się zranić. Pozwala dostrzec wszystko, co najważniejsze, bo detale stają się drugorzędne. Wypełniona miłością, powierzona ufnie Jemu, już jest zwycięstwem. I nawet gdy wszystko wydaje się stracone, ostatnie słowo należy do Boga. Miłośnika Życia. “Ja zaś mówiłem”. Owszem. “A teraz przemówił Pan”.

M