Uroczystość Wszystkich Świętych

November 1, 2016 5:00 am

Spędzana daleko od kraju i od swoich najbliższych, w otoczeniu, które mocno zapożyczyło Halloween od sąsiadów z północy, zmusza do sięgnięcia głębiej w przeżycia tych dni.

Nikt tu nie odwiedza cmentarza w te dni—nie ma takiego zwyczaju—choć wiele rodzin każdej niedzieli wybiera się „odwiedzić” swoich bliskich na cmentarzach. Przed końcem roku kościelnego musimy się zmierzyć ze świadomością, że nasze życie się na ziemi kiedyś się skończy. Pamiętamy więc najpierw o wszystkich, którzy już od nas odeszli i liczą na naszą za nich modlitwę, a następnie, o tych, którzy przeżyli swoje życie niezwykle wartościowo i już dziś są z nami jako święci.

Oni też jakoś powodują, że pojęcie domu trochę się rozciąga, bo wszyscy tu kochają św. Jana Pawła i dzięki temu wiedzą, gdzie jest Polska; kochają Miłosierdzie Boże i znają św. Faustynę, a sporo jest i takich, którzy czczą św. Maksymiliana Kolbe. Dzięki naszym świętym, mogę przeżywać ten czas bardziej związany duchowo ze swoimi, którzy  są najbliżej w sercu, choć daleko.

W duchowej łączności z Wami

ks. Jarosław 

San Antonio

June 13, 2016 5:00 am

Ten popularny w pokoleniu naszych rodziców i dziadków Święty – choć teraz jest dużo “małoletnich” Antków – to patron osób i rzeczy zaginionych, dzieci, małżeństw, ubogich. Dziś, 13 czerwca, przypada Jego wspomnienie. Choć mówi się o nim Padewski, albo św. Antoni z Padwy – to z urodzenia był Portugalczykiem, urodził się w Lizbonie. Ikonografia przedstawia Go z Dzieciątkiem Jezus na ręku, z lilią, z chlebem. W dzieciństwie i młodości mieszkałem w parafii św. Antoniego. Pamiętam skarbonki z napisem “chleb św. Antoniego”. To dzieło miłosierdzia  – pomocy biednym i potrzebującym.

Św. Antoni, skuteczny orędownik, wyzwala w obdarowanych mechanizm wdzięczności – otwiera ich serca i dłonie na potrzeby innych. Uczy dzielić się tym, co otrzymałem, doceniać każdy dar, nawet najmniejszy.

Kiedy z radością przyjmuję to, czym zostałem obdarowany, gdy nie kalkuluję, czy mi się to “opłaca”, czy bilans będzie “na plusie” – to wdzięczność wyzwala kolejne dobro, działanie, wrażliwość serca…

I choć o Świętym Antonim przed wojną śpiewała Hanka Ordonówna, to jednak w moim sercu pobrzmiewa piosenka Staszka Soyki:

Na miły Bóg,

Życie nie tylko po to jest, by brać,

Życie nie po to, by bezczynnie trwać,

I aby żyć siebie samego trzeba dać…

Andrzej O.

to, co od nas różne

May 21, 2016 9:38 am

Nie przestaje mnie zaskakiwać ilość i poziom negatywnych komentarzy czytelników pod postami portali katolickich. I to niestety nie chodzi o czytelników jakoś ewidentnie przeciwnych Kościołowi. Zdecydowanie najgorsze są wpisy “ortodoksów”: obelgi, obraźliwe epitety pod adresem osób mających inne zdanie, a także względem autorów, instytucji, księży. Zdumiewają mnie pokłady sarkazmu i ilość czasu poświęconego na wypisywanie licznych zdań po to, by kiepski świat skorygować. Właściwie brakuje tylko Biblii w drewnianych okładkach, którą można by walić po głowie bliźniego, jeśli tylko odważa się mieć inny pogląd na to czy tamto.

Myślę o Wojtyle i o sposobie, w jaki patrzył w oczy drugiemu człowiekowi. Nie była to nagana wzrokowa. Ludzie wspominają ten moment jako doświadczenie bycia w tamtej chwili najważniejszym dla niego człowiekiem na świecie (z drugiej strony – dobrze wiemy, jak kiepsko czujemy się w sytuacji odwrotnej, gdy jesteśmy dla kogoś dodatkiem do grafiku między telefonami i sms-ami, nieraz nawet przy wspólnym posiłku). I ten jego szacunek musiał zaczynać się gdzieś bardzo głęboko, w przeżyciu drugiego człowieka jako tajemnicy. Łatwe miał Pan Bóg zadanie, by kochać innych przez Wojtyłę.

Bo w końcu na ten paniczny strach przed tym, co od nas różne, Jezus odpowiada, że kocha do szaleństwa. I tego, kto na portalu społecznościowym ma inne zdanie. I męża, który nie pisze wierszy albo zmywa podłogę w “niewłaściwy”, bo inny od mojego, sposób. I żonę, która musi rano wypić kawę, bo inaczej dzień się dla niej nie zacznie. I nasze dzieci, z których każde jest tak różne, że zgodzić się im razem jest bardzo trudno, a nasza cierpliwość niejednokrotnie wystawiona jest na ciężką próbę. 🙂

m

 

 

Kasiu, jesteśmy z Wami

March 1, 2016 5:00 am

Naszej drogiej i wspaniałej Towarzyszce spotkań rodzinnych, rekolekcji i dni skupienia

oraz jednej z pierwszych Czytelniczek “Przystani”

Kasi Wieji

składamy najserdeczniejsze wyrazy współczucia z powodu odejścia Męża, Jakuba, po ciężkiej i bolesnej chorobie.

Wierzymy, że odszedł z Domu tu do Domu tam i że dobry Bóg przygarnia najbliżej do serca i jego, i Ciebie wraz z dziećmi, którzy zostaliście jeszcze na tym brzegu, oraz że liczy z czułością każdy włos na Waszych głowach.

12191093_1047527748613814_5649999328585034888_o

Łącząc się z Wami w modlitwie

Zespół Fundacji Pomoc Rodzinie i Zespół Przystani

Św. Agata

February 5, 2016 5:02 am

To popularne swego czasu imię, teraz może nieco zapomniane – znaczy tyle co dobra, szlachetna, wspaniała, ciepła, a także z gr. agathos – szlachetny, dobrze urodzony.

Przypomina się z sentymentem “Jacek i Agatka” jedna z pierwszych telewizyjnych dobranocek, ale także zwyczaj święcenia tego dnia chleba, wody i soli. Miały one chronić przed skutkami klęsk żywiołowych, zwłaszcza pożarów i burz. Oczywiście nie chodzi tu o talizmany i o magiczne działania. Św. Agata jest patronką ludwisarzy i orędowniczką w chorobach piersi (została ich pozbawiona przez swoich oprawców). Poniosła męczeńską śmierć na rozżarzonych węglach w obronie dziewictwa.

Dlaczego o niej dziś? To patronka mojej Żony – i chćby z tego powodu czczę ją i mam dla niej szczególne nabożeństwo. A wszystkim Paniom noszącym to piękne imię przypominam przysłowie: Gdzie święta Agata – bezpieczna tam chata. I nie tylko o fizyczne bezpieczeństwo tu chodzi. Coś w tym jest…

Andrzej O.

PS. W ostatni weekend karnawału zaplanowany jest program JA+TY=MY w Belgii. Pamiętajmy w modlitwie…

 

Św. Szczepana, pierwszego Męczennika

December 26, 2015 5:00 am

Dziwne są te Boże paradoksy. Wczoraj przeżywaliśmy cud Bożego Narodzenia w paradoksach: że Bóg, ale wcielony, że Moc, ale truchleje, że Pan Niebiosów, ale obnażony, że ogień krzepnie i blask ciemnieje, że ma granice Nieskończony.

Dziś kolejny: drugi dzień świąt, dzień odwiedzin bliskich i przyjaciół, dzień radości z Bożego Narodzenia, a w liturgii pojawia się pierwszy męczennik. Ale przecież jego męczeństwo jest „tylko” daniem świadectwa o Jezusie Chrystusie i o prawdzie, którą przyniósł: jesteśmy dziećmi Pana Boga, który nas kocha i pragnie byśmy postępowali drogami, które prowadzą do Nieba.

Bywa, że i nasze świąteczne odwiedzanie się przynosi jakiś trud opowiadania się za prawdą, ale Pan Jezus nam obiecał, że będzie z nami Jego mądrość i Jego Duch. Jego prawda jest zawsze przekazywana z miłością i choć bywa odrzucona, ocala nas i naszą godność.

z serdeczną modlitwą

ks. Jarosław 

Minął miesiąc

December 19, 2015 5:00 am

od śmierci naszego brata, ks. Dariusza. Dziś też przypadają jego imieniny. I tyle się w tym czasie wydarzyło: jego pogrzeb, nasze rekolekcje, wybory nowego Głównego Odpowiedzialnego Instytutu Świętej Rodziny w jego miejsce, spotkanie rodzin z O. Antonello; i nasze zajęcia, płynące dzień po dniu.

Aż się nie chce wierzyć, że to już miesiąc. I choć wydaje się, że życie wróciło do swojego rytmu, zadań i pracy, to przecież towarzyszy nam świadomość, że ks. Darek jest z nami. Nie idzie się do Domu Ojca na „wieczny odpoczynek”, tylko na wieczne miłowanie. A miłość zawsze chce towarzyszyć. Mniej czy bardziej dyskretnie. Jak bycie przy dziecku, kiedy stawia pierwszy krok i chcemy ochronić je przed upadkiem, czy jak modlitwa rodziców w czasie ważnego egzaminu syna lub córki, kiedy są daleko. Towarzyszenie z latami jest coraz bardziej ukryte, ale ileż zyskuje na intensywności.

Ono jest zresztą dwustronne. Pamiętamy o ks. Darku w czasie Mszy św. w 30 dni od dnia śmierci, pamiętamy o nim w modlitwie i on pamięta o nas. Kościół, choć podzielony na cierpiący, walczący i chwalebny, jest ciągle ten sam: jeden, święty, powszechny i apostolski. I Jezusowy.

Ks. Jarosław

wszyscy święci

November 1, 2015 5:00 am

Święty to przyjaciel, pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia.
Św. Urszula Ledóchowska

Tak się cieszę, gdy znajduję w sieci ten cytat. Myślę często o świętych w kategoriach jakiejś heroicznej doskonałości cnót, oderwaniu od siebie, nadzwyczajnym umartwieniu. A przecież oni kochali najbardziej. I kochają teraz. Kochają nas.

Cieszę się z tego znalezionego cytatu, bo mnie także uspokaja. Mam bowiem swoje prywatne modlitwy do ukochanych świętych, bardzo bezpośrednie do nich zwroty i prośby bardzo śmiałe. Zwłaszcza, gdy tak oczywiste stają się moje słabości, że nie ma się gdzie przed samą sobą skryć. Zostaje wiara, że jakoś mnie wciągną na drugą stronę – od egoizmu do miłości, od paraliżującego lęku – do pełni zaufania. Stąd – tam.

12189603_954267397944955_3816137607719053046_n

Dziś w Omaha bardzo intensywna wersja Programu 2:MY+RODZINA dla par trenerskich. Po raz pierwszy w historii USA. Nasze drogi do miłości – to drogi rodzinnego dnia codziennego. Tak ważne, by mieć do jego układania dobre narzędzia. Ogarnijmy modlitwą ks. Jarka, który Program w całości musi poprowadzić sam – zarówno wykłady, jak i warsztaty (znaczy ze wsparciem z Nieba 🙂 ) oraz uczestników. Program to poczatek drogi na wiele miesięcy i lat, więc niech będzie jak najpiękniejszy i najbardziej bogaty w odkrycia.

M

Źródło cytatu i obrazka: TU

KL Auschwitz – 16670

August 14, 2015 5:00 am

O św. Maksymilianie Marii Kolbem, patronie dnia dzisiejszego, mówiono “szaleniec Niepokalanej”. Ale mówiono też o nim “stuknięty Maksio”, bo jego plany i zamierzenia, po ludzku nie miały najmniejszych szans na realizację. Zastanawiam się, jak ten misjonarz, doskonały organizator, entuzjasta nowych technologii i mediów byłby postrzegany i oceniany dzisiaj. Czy jego ogromne dzieła nie byłyby uwżane jedynie za sposób na “wyciągnięcie kasy” i pomnażanie jej? Dziś, kiedy działalność Kościoła jest na celowniku, gdy treści głoszone przez kościelne media niejednokrotnie są nazywane ciemnotą rodem ze średniowiecza, czy św. Maksymilian Maria nie byłby częstym  bohaterem tabloidów goniących za tanią sensacją? Przecież przy klasztorze w Niepokalanowie wciąż jest redakcja “Rycerza Niepokalanej”, działa Ochotnicza Straż Pożarna, rozgłośnia radiowa, wiele innych dzieł. Czy nie byłyby jedynie płasko nazywane “strzyżeniem owieczek”…?

Mówimy potocznie: jakie życie – taka śmierć. Św. Maksymilian Maria Kolbe żył i pracował z wielkim rozmachem. Ostatnim jego dziełem była ofiara z własnego życia złożona  za współwięźnia, który miał rodzinę. Ojciec Kolbe nie umarł, ale oddał życie za brata, Franciszka Gajowniczka, który po tym zdarzeniu żył jeszcze 53 lata, był obecny na beatyfikacji i kanonizacji św. Maksymiliana. A po śmierci (13.03.1995) – spoczął na cmentarzu w Niepokalanowie).

Pamiętam, jakim wielkim przeżyciem i nadzieją dla Polaków była kanonizacja św. Maksymiliana – dokonana przez papieża-Polaka 10.10.1982 roku w Rzymie. W Polsce trwał wtedy stan wojenny…

“Największa zaś miłość, na jaką człowiek w ogóle może się zdobyć, polega na tym, że ktoś oddaje swoje życie za swych przyjaciół” (J 15, 12).

 

Andrzej O.