“Ładna torebka”, podaję koleżance notatkę na skrawku papieru w czasie wywiadówki w szkole córki, miesiąc temu. Siedzimy w pierwszej ławce, dorysowuję strzałkę, by było widać, że chodzi mi o piękną torebkę z filcu pani wychowawczyni. “Koło mnie jest sklep z takimi, w łowickie wzory. Mam dać znać Andrzejowi?” – dostaję listowną odpowiedź. Uśmiecham się. Nie będziemy mu zawracać głowy.
Ale przecież marzę. Tym bardziej marzę, że tak bardzo już odwykłam od sprawiania sobie drobnych radości. Oczyma wyobraźni nieraz tę torebkę widzę, jako nagłą jakąś odmianę od zimowego zmęczenia, od cierpienia, od nieruchomości spraw.
W środę dostaję prezent. Torebkę filcową z wzorem. Od Kobiet, które nie powinny mieć pojęcia zielonego o torebkach damskich. Bo są Siostrami zakonnymi*. Nikt nie znał sekretu korespondencji z wywiadówki. Nikt poza koleżanką i Nim, który jest blisko mnie, a Siostry – blisko Niego.
Oczy mi się pocą. Takie głupstwo. Torebka. Na którą bym sobie nie pozwoliła, bo. Czy potrzebuję więcej dowodów miłości, rozmyślam. Znaczy że wie też o marzeniach, które znacznie większe. Powierz Mu swoją drogę i zaufaj, On sam będzie działał. (Ps 37, 5-6).
M
*prowadzą Fundację, gdzie mam zajęcia dla Mam. 🙂
Categorised in: Małgorzata Rybak