Kiedy zostaje się mężem i żoną, naturalną koleją rzeczy jest rodzicielstwo. I my bardzo chcieliśmy tę naturalną kolej rzeczy zachować. Przez pięć długich lat powierzaliśmy nasze pragnienie w ręce kolejnych lekarzy. Niestety upragnione rodzicielstwo nie nadchodziło.
Postanowiliśmy więc zgłosić się do Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego i rok później zostaliśmy rodzicami sześciotygodniowej Dominiki. Niespełna dwa lata później, z wielką radością przyjęliśmy nowinę o narodzinach siostry biologicznej naszej córki i z pomocą Opatrzności Bożej, która pomogła nam ominąć ludzkie błędy i trudności, zostaliśmy rodzicami sześciotygodniowej Alicji. Obie dziewczynki trafiły do nas w okresie niemowlęcym, a nasza potrzeba rodzicielstwa została przytłumiona.
Pragnienie biologicznego rodzicielstwa jednak nigdy nie zgasło, co pewien czas, z pomocą lekarzy próbowaliśmy na nowo, ale bezskutecznie. Zapłonęło ono z wielką mocą po wielu latach, gdy spotykając na swojej drodze wielodzietne rodziny, przechodziłam przez kolejne fazy buntu, rozgoryczenia i bólu. Pojawiały się w moim sercu nawet pretensje i żądania względem Boga. Byłam zmęczona i zniechęcona, a leczenie, któremu byłam poddawana przez całe dorosłe życie, powodowało stany depresyjne. Chciałam to leczenie jak najszybciej zakończyć.
Po raz ostatni postanowiłam z Panem Bogiem porozmawiać o naszym dziecku podczas rekolekcji w Wisełce. Tam właśnie, podczas modlitwy wstawienniczej przed Najświętszym Sakramentem wypowiedziałam na głos słowa, że „w moim sercu jest niezrealizowane i otulone wielkim zwątpieniem pragnienie. Ale TY PANIE JESTEŚ MOCNIEJSZY ”. Kiedy okazało się, że noszę pod sercem upragnione dziecko, wróciły do mnie te słowa i zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy od dziewiętnastu lat zawierzyłam nasze rodzicielstwo jedynie Bogu. Nie ludziom … nie lekarzom… nie nam samym… JEDYNIE BOGU.
Od tamtego wieczora w Wisełce do dnia, w którym dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami, jeszcze kilkakrotnie zawierzaliśmy tą intencję Bogu przez ręce Matki Najświętszej. Zapragnęliśmy się oddać w niewolę Jej miłości i każdego dnia modliliśmy się na Różańcu. Zanosiliśmy też modlitwy o uzdrowienie duszy i ciała za wstawiennictwem Św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Nasza córeczka, Hanna Teresa, przyszła na świat 13 lipca, tak jakby Matka Najświętsza dała nam odpowiedź, że była i jest z nami przez cały ten błogosławiony czas. Niech uśmiech Haneczki będzie dla wszystkich znakiem, że DLA BOGA NIE MA NIC NIEMOŻLIWEGO!
Monika i Mirek
Categorised in: Goście