Uznam Marathon

September 7, 2013 5:00 am

To dziś. Od 10.30 do … Zobaczymy.

Wczoraj wyjechali księża uczestniczący w szkoleniu, żeby zdążyć na swoje parafie i do swoich zadań. Wygląda na to, że szczęśliwi. Ja bardzo. To był bardzo dobry czas i dobrze to rokuje na przyszłość Programów. Pewnie już wkrótce któregoś z nich spotkacie na kolejnej edycji JA+TY=MY.

Miałem jeszcze kilka chwil dla siebie, żeby się przygotować do jutrzejszego biegu. Szukając intencji, w jakiej chcę go przebiec, pomyślałem o intencji Papieża Franciszka – o pokój dla Syrii. Na pewno będzie to dobra okazja do postu. Ale też i konkretnego wysiłku, który można w to włożyć. Ten maraton bardzo się do tego nadaje, bo jest wspólną inicjatywą Niemców i Polaków – niegdyś wrogów, a dziś coraz lepiej poznających się sąsiadów. I tak pobiegniemy obok siebie, w duchu „rywalizacji”, ale bardzo sportowej. Maraton do końca się biegnie jako przyjaciele we wspólnym trudzie, dopiero sam koniec – to walka o to, kto szybciej.

Jak zawsze przed maratonem (jak to brzmi poważnie!!! ale w końcu to już czwarty w moim życiu) jest wiele obaw: czy dam radę, czy pokonam dystans trochę szybciej niż ostatnio, czy nie będzie kontuzji, jak się będę czuł na ostatnich kilometrach? Ten jest trudny fizycznie, bo sporo górek i nierównego podłoża. Wiem, że trenowałem tyle, ile zwariowany rozkład zajęć pozwalał, ale poczucie niedosytu jest spore. Przebiegłem w ramach przygotowań blisko 520 km, wyruszając na treningi około 60 razy i spędzając na nich czas przeszło 60 godzin. Dużo czy mało? W deszczu, upale, zimnie, zwykle wcześnie rano, sam bądź w jakiejś większej czy mniejszej grupie. Na pewno jest to dobra szkoła samozaparcia. Dziś świętowanie. Miałem biec w ekipie. Ekipa nie dojechała. Zostaję sam. No, nie do końca. Zawsze biegnę z moim Aniołem Stróżem. Jeśli Wasi Aniołowie chcieliby dołączyć choćby na kilka kilometrów, będzie radośniej.

Do usłyszenia po maratonie. Z tarczą lub na tarczy. 😉

ks. Jarosław

Tags: , ,

Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak