„Upadł na twarz u Jego stóp i dziękował Mu.” (Łk 17, 16)
Czy mógłbyś mi to przynieść?
Podaj mi to, proszę.
Trzeba powiesić pranie – zrobisz to?
Proszę, zrób mi herbatę
Czy możesz mu pomóc umyć zęby?
Pewnie i o inne rzeczy poprosiłam w ostatnich dniach mojego męża. A o ile rzeczy w ogóle nie musiałam prosić?! Na przykład zmywarki wcale nie załadowywałam, a naczyń brudnych nie ma. Śmieci w tym tygodniu ani razu nie wynosiłam. Śniadanie do szkoły dla syna – samo się zrobiło? I kawę w łóżku piłam, a przecież zaspana nawet jeszcze nie pomyślałam o tym, że mogłabym chcieć jej się napić.
I praktycznie całą troskę o chorą Mamę wziął na siebie.
I zastanawiam się, ile razy za to wszystko wyraziłam swoją wdzięczność. Tak dosłownie, nie tylko skrycie, w sercu. Ile razy głośno doceniłam?
Dzisiaj dziesięciu uzdrowionych trędowatych uzmysłowiło mi, że często o coś proszę męża, dzieci, Pana Boga. Ale często zachowuję się tak, jak tych dziewięciu uzdrowionych – jakby mi się należało. Niestety zbyt rzadko moja postawa jest taka jak tego jednego – pełna wdzięczności za wysłuchanie prośby.
A przez tą wdzięczność Samarytanin otrzymał jeszcze więcej łaski.
Dosia
Categorised in: Dorota