Wspomniałem już wcześniej, że w oczekiwaniu na miejsce u ks. biskupa Carlosa zamieszkałem u rodziny Beatriz i Pepe. Uczestniczę więc w całym życiu domowym pełnym swoich rytuałów, jak poranne wyjście dzieci do szkoły i ich powroty, rodzinne obiady, z którymi czekamy na powrót Pepe z pracy, wspólne zabawy i wyprawy, odrabianie lekcji i spełnianie obowiązków.
Wszystko to tak dobrze znane z tylu odwiedzonych przeze mnie domów w czasie naszych Dni skupienia czy Programów. Tyle, że to były zwykle 2 – 3 dni, a teraz to trochę dłużej. Dzisiaj mija już 10 dni odkąd wylądowałem w Meksyku. I jeszcze drugie tyle będę tu mieszkać.
Moim ulubionym rytuałem stały się wieczorne różańce. Oczywiście, jeśli jedziemy gdzieś razem, jak np w odwiedziny do Matki Bożej, to wtedy modlimy się w drodze. Ale jeśli tylko jesteśmy wszyscy w domu, spotykamy się wspólnie, najlepiej u dzieci w pokoju, które już w piżamach i gotowe do snu – razem z nami się modlą.
Wracam pamięcią do tych wszystkich odwiedzonych domów, gdzie różaniec odmawia się całą rodziną i to codziennie. Na początku to zawsze będzie trudne, ale z biegiem czasu staje się wspaniałym punktem dnia, na który się czeka. Czy może być coś piękniejszego niż rodzina spotykająca się na modlitwie? I czy córeczka zasypiająca w czasie różańca na kolanach u taty nie jest najpiękniejszym widokiem? Ile różnych pretensji i roszczeń – jak zawsze 😉 słusznych – można zgubić we wspólnym różańcu, ile pragnień można oczyścić, ile siły nabrać. Może mimo tego, że październik się skończył, nie trzeba kończyć ze wspólnie odmawianym różańcem?
z modlitwą za Was, Kochani
Padre J.
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak