No i wykrakałem… Samolot z Chicago wyleciał z 2 h opóźnieniem, więc spóźniłem się na samolot z Monachium. Na szczęście o 14.30 był następny, na który się dostałem, ale oczywiście już o zdążeniu na wykład o 14.25 nie było mowy. Udało się tylko zadzwonić do studentów i przeprosić, że nie dojadę. Ponieważ nas takich spóźnionych było więcej, mogliśmy porozmawiać o naszych doświadczeniach podróżniczych. Wniosek był taki, że to, co najlepiej nam wychodzi ze zwiedzania innych krajów, to pokoje w hotelach i sale wykładowo-konferencyjne. I lotniska ze zwiedzaniem terminali. Zawsze to coś.
Ten samolot też wyleciał z opóźnieniem więc do Domu w Łomiankach dotarłem później. Ale już na wieczorne spotkanie zdążyłem.
A teraz mogę jeszcze raz podziękować wszystkim spotkanym w podróży za cudowny czas, który był nam dany. I podziękować tym, którzy się za mnie w tym czasie modlili. Pan działał wielkie rzeczy, którym mogłem się z bliska przyglądać i razem z Wami teraz za wszystko dziękuję. Dobrze, że jesteście.
xj
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak