wyobraźnia miłosierdzia

December 5, 2012 5:00 am

Był dobrze ubranym,  grzecznym mężczyzną. Wszedł do mojego gabinetu pod koniec sobotniego dyżuru. Opowiadał, że zatrzasnął sobie kluczyki w samochodzie i musi do miasta autobusem po drugi komplet. I jakieś mieszalnie farb posiada i odda. No, może nie zdąży w sobotę, ale w poniedziałek na pewno odda. Te 10 zł, które potrzebuje. I pyta, co ma zostawić w zastaw. Bo on chętnie zostawi.

Rozmawiam tak z nim uśmiechając się szeroko do niego i do siebie samego. Mówię, że nie chcę zastawu i że różni już byli. Jednym na bilet brakowało, innym na wykupienie leków (apteka blisko), innym na chleb w pobliskiej „Żabce”… I znowu uśmiecham się do niego. I daję te 10 zł, bo przypomniała mi się pewna siostra zakonna, co pracuje z ludźmi z ulicy. Mówiła, by się pilnować, nie dawać wykorzystywać. To oczywiste. Powiedziała jednak coś, co bardzo mi utkwiło w pamięci, by mimo wszystko nie zabijać odruchów serca.

To takie trudne dzisiaj. Skoro podejrzewam, że ktoś oszukuje, to może rzeczywiście nie dawać. Jednak nie odnajduję się całkowicie w postawie obojętności, z góry zakładającej, że ktoś oszukuje i kłamie. Chcę zauważać wszystkich ludzi, którzy stają przede mną. Jak im pomóc? Jak zachować tę „wyobraźnię miłosierdzia”, o którą tak wołał bł. Jan Paweł II?

Jak Wam się to udaje?

Michał

P.S.
Poniedziałek minął. Nie oddał 🙂

Tags:

Categorised in: Michał