Dzieci uczą się przez naśladownictwo. Nasz dwuletni Junior mocno rozwija umiejętności językowe, oczywiście powtarzając co mu w ucho wpadnie. Czasem cierpnie nam przy tym skóra, jak chociażby przy próbie powtórzenia słowa usłyszanego od sąsiada za płotem, a którego przytoczyć się tu nie ośmielimy. Choć próba się udała, Junior na szczęście nie ćwiczył dalej owego słowa. Zdarza się, że stawiani jesteśmy na baczność, gdy pośród głębokiej ciszy w trakcie posiłku, Mały nagle z całych sił krzyczy: „niech żyje babcia!” 🙂
Mamy także dowody, że dzieci tylko udają, że nie słuchają. Zdanie: „Bogu niech będą dzięki” po podaniu mu posiłku jest jeszcze zrozumiałe, lecz cóż znaczą z pełną powagą wypowiadane słowa: „święty Boże, święty mocny, święty a nieśmiertelny” lub inny fragment modlitwy nad klockami Lego? Czy może to być dziecięca wersja „ora et labora”? Na koniec dzisiejszego wpisu pożegnamy się Michałkowym: „Chwała Tobie Chrystus!”
Basia i Michał