Zawsze jest celebrowane hucznie. To rzeczywiście świętowanie końca bardzo intensywnego czasu przeznaczonego na naukę. Po uroczystej Mszy św. jest bankiet, a potem każdy, ale to każdy uczestnik jest zapraszany na środek, z wyświetlonym na slajdzie własnym imieniem i nazwiskiem, tytułami i miejscem, z którego przyjechał, by otrzymać od dra Hilgersa elegancki identyfikator, będący jednocześnie informacją o ukończonym pierwszym etapie kursu, i szpilkę, którą oznaczy miejsce, z którego przyjechał. Miałem swój własny powód do dumy, że i na mapie Polski, w Świdnicy, pojawił się znak, że jest tam już ktoś, kto oddał swój czas i wysiłek, by jeszcze lepiej pomagać.
Zakończenie trwało wyjątkowo długo, bo też i nikt się nie spieszył, aby każdy mógł przeżyć swoją chwilę szczęścia i dumy z zakończenia pierwszego etapu. Szczególnie poruszający był śpiew na koniec z zapalonymi świeczkami, które mają nam przypominać, kim mamy być wobec tego świata.
Szczególnie serdeczne i długie oklaski towarzyszyły wszystkim zagranicznym uczestnikom, czy to z Korei, czy z Polski, czy z Hiszpanii, Paragwaju, Argentyny i Australii.
Oczywiście na zakończenie musiał być Elvis. 🙂
Z pamięcią o Was
Fr. Jay
Dr Lech Wojewodzic, Świdnica (oraz Wrocław i Katowice, gdzie praktykuje), Polska
Categorised in: Ks. Jarosław Szymczak