Zawsze Wielki Piątek przypomina mi pewien Wielki Piatek z życia naszych przyjaciół – dzień po otwarciu klatki piersiowej Łukasza, męża i taty dwójki małych wówczas dzieci, gdy okazało się, że złośliwy nowotwór, który zdiagnozowano zaledwie kilka dni wcześniej, jest rozlany, wrośnięty w osierdzie, nieoperowalny. Kiedy mój mąż odwiedził go w szpitalu, nie wiedział, co powiedzieć. Więc posiedział, rozmawiając o niczym.
Rozpoczęło się dla nich długie leczenie. Wyzdrowiał. Dzielili się potem tym, co było najtrudniejsze: samotność. Nagle zamilkł telefon. Ludzie bali się dzwonić, bo co powiedzieć. A oni tęsknili za normalnym z nimi byciem.
Może dzisiaj Jezusowi nic więcej nie potrzeba, niż bycia z Nim. Mimo że oszpecony, że nie do poznania, że nie wiadomo, co powiedzieć. Bo mówi: “Pragnę” i chce nas całych, z tym wszystkim, kim jesteśmy. Z biedami i grzechami, z tym, co nam ludzie zrobili i co my zrobiliśmy innym. Wziął to na siebie.
Gdy Przyjaciel cierpi, a tym bardziej, gdy umiera, nie można zostawić Go samego.
M
Categorised in: Małgorzata Rybak